Pławiłam się w moim szczęściu, siedząc na kanapie i udając, że oglądam powtórkę jakiegoś starego romansidła. Dzisiaj nie było mi potrzebne szczęście emanowane z ciepłych stosunków między bohaterami, bo miałam swoje. Ognisko jeszcze nie wygasło, a ja chciałam jak najdłużej się przy nim grzać. Mimo iż całą noc się kręciłam, wspominając pocałunki Sebastiana, którymi tak hojnie mnie obdarował, i przez co obudziło się we mnie dziwne uczucie, którego nie potrafię nazwać. Czułam się napełniona energią.
Mama z Maćkiem jeszcze przed świtem, postanowili cieszyć się ostatnim dniem wolnego. A parę godzin później, zabrali młodego na spacer.
Już jutro wszystko wróci do normy, Wszyscy rozejdziemy się i dalej będziemy zbierać na tej planszy, umiejętności, uczucia, i inne niespodzianki jakie zgotuje nam los.
- Hej, wiesz może czemu ostatnio Wiktor jest jakiś taki... dziwny? - Monika opadła na poduszkę obok mnie, ze szczerym zaniepokojeniem na twarzy.
- Chyba... - zaczęłam czując jak napełniają mnie wyrzuty sumienia. Byłam dla niego za ostra i powiedziałam parę słów za dużo - To moja wina - poprawiłam niechlujny kucyk, próbując nie patrzeć jej w oczy.
- No... okej. Pokłóciliście się? - próbowała wyciągnąć ze mnie szczegóły. Czułam, że jeszcze bardziej ją zmartwiłam, czego nie planowałam.
- Tak jakby - westchnęłam udając zmęczenie. Miałam nadzieję, że połapie się o co mi chodzi, ale ona zignorowała moją postawę i drążyła dalej.
- Oj no, powiedziałam coś czego nie powinnam i tyle - wstałam i uciekłam do kuchni, gdzie zabrałam się za przygotowanie herbaty.
- Lidka! - spróbowała przywołać mnie do porządku.
- Co?!
- Co mu powiedziałaś? - zapytała łagodnie, opierając się biodrem o blat.
- Nie pamiętam - byłam świadoma tego, że dziewczyna wścieknie się na mnie za moje słowa. Przesadziłam, ale i on nie był bez winy.
- Idziemy już? - usłyszałam zniecierpliwiony głos Wiktora, który wszedł do kuchni, przeczesując brązowe włosy, które układały mu się nadzwyczaj idealnie.
- Porozmawiamy później - spojrzała na mnie surowym wzrokiem, po czym odepchnęła się lekko i podeszła do mojego brata tanecznym krokiem, łapiąc go za dłoń. - Do zobaczenia! - usłyszałam, gdy otwierali drzwi.
Odetchnęłam z ulgą, lecz drzwi się nie zamknęły, a z holu dochodziły mnie znajome głosy.
Podeszłam zaciekawiona, a moim oczom ukazał się Julek. Zmarszczyłam brwi, gdy dostrzegłam przebłyski strachu w jego oczach.
- Hej - powiedziałam niepewnie. Kiwnął mi głową i niecierpliwie przerzucał cały ciężar swojego ciała, z nogi na nogę.
- My idziemy...? - Monika przyjrzała mu się dokładnie, a później zwróciła się w stronę swojego chłopaka. Najwidoczniej i ona zauważyła, że jest coś nie tak, i nie była pewna czy zrezygnować z ich wspólnych planów na rzecz przyjaciela.
- No to... miłej zabawy - uśmiechnął się do niej, dając znak, żeby się nim nie przejmowała.
- Chcesz herbaty? - zapytałam, gdy czajnik zaczął bzyczeć. Chłopak kiwnął głową i zdjął buty.
- To my lecimy, cześć - Wiktor wypchał niemalże Monikę, która przeżywała wewnętrzny dylemat
Przeszliśmy do kuchni, jednak Julka tak nosiło, że nie był w stanie usiedzieć na miejscu.
- Więc, co się stało? - zapytałam, stawiając na stole kubek.
- Właśnie zrobiłem coś głupiego - usiadł na jednym z krzeseł, poczochrał swoje blond włosy, jęknął i spojrzał na mnie z wyrzutem, który był skierowany do niego samego - To najgłupsza rzecz jaką w życiu zrobiłem.
- Co zrobiłeś? - próbowałam utrzymać spokojny ton głosu.
- Pocałowałem ją! - jęknął przeciągle i wstał, rozpoczynając kolejną wędrówkę po mojej kuchni.
- Kogo? - wypaliłam zdenerwowana jego zachowaniem i tym, że powoli traciłam cierpliwość. W tej chwili zrozumiałam natarczywe zachowanie Moniki. Nic innego nie działało jak przyciśnięcie człowieka do muru, jednakże trzeba ten mur wyczuć - Ilonę?
- Ilonę! - powiedział w tym samym czasie co ja, potwierdzając moje myśli - Kurwa - nie często słyszałam tak brutalne słownictwo z ust naszego panicza, jednak jeśli tak owe się już pojawiało, musiał być na prawdę wyprowadzony z równowagi.
- Ej! - próbowałam zwrócić na siebie jego uwagę, jednak chwilę mi to zajęło, gdyż chłopak zdążył już odpłynąć od bezpiecznej przystani spokoju. - I jak ona... na to zareagowała?
- Jak!? - niemal krzyknął - Spojrzała na mnie jakbym co najmniej zabił jej matkę, a później wysyczała żebym nigdy więcej tego nie robił. Boże, Lidia, zabij mnie zanim sam to zrobię. Jak mogłem być taki głupi. Myślałem, że mam jakieś szanse w tej grze, ale to on jak zwykle wygrywa.
- Co? - zdziwiłam się, tracąc cały grunt jego rozumowania.
- Ten debil od zawsze próbuje zabrać mi wszystko na czym mi zależy. Jebany megaloman. Boli go to, że moi rodzice są bogatsi od nich, i że niby nie wykorzystuję tego co mam. On to by wszystko kupił!
- Czekaj, czekaj, czekaj - próbowałam nadrobić zaległości - O kim teraz mówisz?
- O moim najukochańszym kuzyneczku.
- Czyli mówisz, że on - ... Iloną się jedynie... - jakoś nie chciało mi przejść to przez gardło.
- Bawi - podsunął mi wściekle.
- Powiedziałeś o tym Ilonie? - przełknęłam niewidzialną gule w gardle, a on pokręcił głową, wściekając się sam na siebie, a przy okazji i na resztę niesprawiedliwego świata.
- A myślisz, że by mnie wysłuchała? Uwierzyła?
- Przynajmniej dałbyś jej powód do przemyśleń.
- Jezu, Lidka - jęknął i przewrócił oczami - Zależy mi na naszej przyjaźni, okej? A przez moje głupie zachowanie mogę jedynie ją do siebie zrazić! Ona mi tego nie wybaczy.
- A nie uważasz, że już na to trochę za późno? - spojrzałam mu prosto w oczy - Wybaczyłbyś jej ukrywanie prawdy, której byś się później dowiedział? Czy jeszcze bardziej by cie to nie bolało? Kolejna osoba w twoim życiu, by cię zdradziła. Sądzę, że to było by jeszcze gorsze od jej chwilowej złości.
- Nie wiem już co robić... - poskarżył się, wzdychając głośno.
Nagle ciszę, która niespodziewanie między nami zapadła, przerwał głos Moniki. Spojrzeliśmy na siebie zdezorientowani do granic możliwości, i czekaliśmy, aż świat nam to wyjaśni.
- Jezu, wiem. I przepraszam, ale wiesz, że nie mogę tego tak zostawić - Kulikówna już po chwili zjawiła się w kuchni, a za nią wszedł rozdrażniony Wiktor, któremu były nie na rękę, nagłe zmiany w jego wymyślnym grafiku.
- Dobra - usiedli koło nas nie bacząc na atmosferę panującą w pomieszczeniu. Brunet przyjrzał się nam z wielkim skupieniem i walnął prosto z mostu - Mówcie co się stało.
Monika zbeształa go krótko, po czym również złapała nasz wzrok.
- Julek
- Co? - próbował opanować rosnącą wściekłość. Rozumiałam go, sama nie byłabym zadowolona, gdyby mój problem wylazł na światło dzienne, i każda osoba na świecie, próbowała by mi go zwalczyć.
- Co się stało?
- Nic - powiedział udając zdziwienie - A coś się miało stać?
Dziewczyna zmieszała się lekko, lecz próbowała tego nam nie pokazywać.
- Myślałam, że...
- Widzisz? Mówiłem ci - westchnął brunet i przeczesał swoje krótkie włosy. Ostatnio poszedł do fryzjera i przeszedł małą metamorfozę. Mam na myśli małą, gdyż zgodził się na podcięcie włosów, lecz lekki zarost był dla niego świętością - Nic się nie stało, a gdyby nawet to już by sobie bez nas poradzili.
- Ale ty jesteś nieczuły. Julek jest moim przyjacielem, więc to normalne, że się o niego martwię - chłopak przewrócił oczami i odchylił się na krześle.
- Niepotrzebnie - powiedzieli jednocześnie, przez co na twarzy Moni pojawiła się rysa złości.
- A więc tak? - zwróciła się do swojego chłopaka, ignorując, iż Julek powiedział to samo - Czyli sugerujesz, że nie powinnam się o nic martwić i żyć z tobą w tej krainie zabaw i szaleństwa pozbawionej jakiejkolwiek odpowiedzialności?!
- Po części - wzruszył jedynie ramionami.
- Wiesz, co? Nie wierze, że to powiedziałeś - posłała mu taki wyraz twarzy, jaki pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się ujrzeć. I powiem szczerze, że nie tylko mnie on poruszył.
- Ej, Monia... - Julian próbował załagodzić rosnący spór między tą dwójką.
- Nie Moniaj mi tu! - krzyknęła i ponownie spojrzała na Wiktora, którego też zaczynało nosić.
- Sądzę, że najlepiej będzie jak my - spojrzałam na blondyna, lecz brat nie dał mi dokończyć.
- Nie - wstał i spojrzał chłodnym wzrokiem na dziewczynę, którą darzył wielkimi uczuciami - Sądzę, że najwygodniej będzie, jak ja wyjdę. Boję się, że mógłbym powiedzieć coś czego bym później żałował.
Chłopak odwrócił się i wyszedł z kuchni, wchodząc po schodach na górę, które odczuły na sobie ciężar jego złości.
- Ja nie... - Maj ponownie chciał przejąc jej uwagę.
- Nie przejmuj się tym - westchnęła i spojrzała mu w oczy - I nie okłamuj mnie, proszę.
Blondyn spojrzał na mnie, błagając o pomoc w wyjściu jakoś z tej sytuacji.
- Oboje mnie nie okłamujcie. Po prostu powiedzcie co się stało?
Gdy dziewczyna wysłuchała tej części sprawy, która aktualnie nas gryzła, zaczęła się debata o to, co teraz mamy uczynić.
Mimo że wiedziałyśmy, że Julek ma rację, odnośnie tego, że Ilona nam nie uwierzy, zaślepiło nas dobre postępowanie. Nie wiedzieliśmy jak najdelikatniej to przeprowadzić, tak aby nikogo nie zranić, co graniczyło z cudem, gdyż Ilona była zapatrzona w Krzyśka, a przy bezpośredniej konfrontacji może polać się dumna krew.
- Hej - usłyszałam znajomy głos, który wyrwał mnie z krainy skupienia. Odwróciłam się i spojrzałam w te magnetyczne oczy, które wywołały u mnie przyjemny dreszcz.
- Hej - odpowiedziałam zdziwiona jego wizytą. Nie przypominałam sobie, abyśmy się na dzisiaj umówili, więc byłam szczerze zdziwiona jego obecnością w moim domu, ba w moim pokoju! - Czyżbym o czymś zapomniała? - pośpiesznie spojrzałam na wyświetlacz telefonu, nie dostrzegając jak czarnowłosy płynnym krokiem przeszedł wzdłuż pokoju, a gdy się odwróciłam, pochylił się nade mną, opierając się na podłokietnikach. Odurzyła mnie jego bliskość, odświeżający zapach, jasna skóra, błyszczące włosy, oczy... ach, te oczy!
- Nie - mruknął uwodzicielko, z lekko podniesionym kącikiem ust - Przyszedłem się tylko przywitać - spojrzał mi w oczy, doszukując się potwierdzenia moich uczuć, a może oznak, że jednak jestem prawdziwa. Patrzył na mnie pochłonięty widokiem, jaki ja oglądałam na co dzień w lustrze, i w cale nie wydawał mi się on szczególny. Jednak w tej chwili, uwierzyłabym mu chyba we wszystko.
- Ach tak? - szepnęłam, gdy uświadomiłam sobie, w jakiej pozycji się znajduję. Deja vu?
Uśmiechnęłam się, powoli wyciągając do góry szyje, z zamiarem zmniejszenia dzielącej nas przestrzeni. Lekko uchyliłam usta i przekręciłam głowę, rzucając mu wyzywające spojrzenie, które automatycznie przyjął.
Pokonał ostatni dystans, i położył swoje wargi na moich, odciskając na nich ślad przynależności. Odchylił się na chwilę, a ja zdziwiona otworzyłam oczy. Uśmiechnął się chytrze i powtórzył czynność z większą pasją.
- Cześć - powiedział, próbując się skupić i wyciszyć.
- Hej - uśmiechnęłam się do niego z błogim wyrazem twarzy.
Zaśmiał się lekko i pokręcił głową.
- Powracają wspomnienia - westchnęłam, co przywróciło jego uwagę.
- Co? - spiął się nagle.
- Nie pamiętasz? - obróciłam się na fotelu i wystawiłam mu język, jednak to nie wzburzyło jego bariery wspomnień. Co mnie zabolało, gdyż to chyba wtedy to wszystko się zaczęło... zaczęło nabierać tępa. Jak dziś pamiętam ten wieczór, gdy Wiktor musiał wyjść, a my nielegalnie wspieraliśmy poszkodowanego. To był chyba pierwszy raz, gdy nasze uczucia, wyszły na światło dzienne- Serio?
Zmarszczył brwi i usiadł na moim łóżku, nie porzucając mojego wzroku.
Wstałam, pokręciłam głową ze zrezygnowaniem i stanęłam przed nim, kładąc na jego umięśnionych ramionach dłonie. Luźno splątane włosy niemal oswobodziły się z uwięzi gumki, i parę kosmyków uciekło, luźno zwisając na granicy naszego wzroku.
- No to szkoda - uśmiechnęłam się do niego ciepło, co natychmiast odwzajemnił.
- O czym myślałaś?
- O niczym konkretnym - odpowiedziałam uogólniając całą krainę odnóż informacji, która wiła się w moim umyślę, niczym czerwone wstęgi ludzkiego organizmu.
- Ach, tak? - zaśmiał się - W takim razie masz jakiś skurcz brwi, bo cały czas je marszczysz.
- Co?! - powędrowałam tam dłonią, lecz niczego nie wyczułam - Kłamiesz! - zarzuciłam mu, a on jedynie wzruszył ramionami.
Przez chwilę obdarowywaliśmy się spojrzeniem, jednak to nie do mnie przyszedł i nie zapomniał o tym wspomnieć.
- Muszę iść - skrzywił się lekko, wstał i szturchnął mnie zaczepnie - powodzenia z tym wszystkim - wskazał na zbiór, rozłożonych od kilku dni na biurku, książek. Odprowadziłam go wzrokiem, aby chwilę później ponownie zanurzyć się w toni własnych przemyśleń.
______________________________
Wszem i wobec mówię Wam, iż kolejny rozdział pojawi się dopiero za dwa tygodnie. (Mam wycieczkę ;D Bedą oscypki!! Jupi, je xD Kto się cieszy?? <3)
Dzięki za to, że jesteście.
Kocham, i do kolejnego ;***
Mama z Maćkiem jeszcze przed świtem, postanowili cieszyć się ostatnim dniem wolnego. A parę godzin później, zabrali młodego na spacer.
Już jutro wszystko wróci do normy, Wszyscy rozejdziemy się i dalej będziemy zbierać na tej planszy, umiejętności, uczucia, i inne niespodzianki jakie zgotuje nam los.
- Hej, wiesz może czemu ostatnio Wiktor jest jakiś taki... dziwny? - Monika opadła na poduszkę obok mnie, ze szczerym zaniepokojeniem na twarzy.
- Chyba... - zaczęłam czując jak napełniają mnie wyrzuty sumienia. Byłam dla niego za ostra i powiedziałam parę słów za dużo - To moja wina - poprawiłam niechlujny kucyk, próbując nie patrzeć jej w oczy.
- No... okej. Pokłóciliście się? - próbowała wyciągnąć ze mnie szczegóły. Czułam, że jeszcze bardziej ją zmartwiłam, czego nie planowałam.
- Tak jakby - westchnęłam udając zmęczenie. Miałam nadzieję, że połapie się o co mi chodzi, ale ona zignorowała moją postawę i drążyła dalej.
- Oj no, powiedziałam coś czego nie powinnam i tyle - wstałam i uciekłam do kuchni, gdzie zabrałam się za przygotowanie herbaty.
- Lidka! - spróbowała przywołać mnie do porządku.
- Co?!
- Co mu powiedziałaś? - zapytała łagodnie, opierając się biodrem o blat.
- Nie pamiętam - byłam świadoma tego, że dziewczyna wścieknie się na mnie za moje słowa. Przesadziłam, ale i on nie był bez winy.
- Idziemy już? - usłyszałam zniecierpliwiony głos Wiktora, który wszedł do kuchni, przeczesując brązowe włosy, które układały mu się nadzwyczaj idealnie.
- Porozmawiamy później - spojrzała na mnie surowym wzrokiem, po czym odepchnęła się lekko i podeszła do mojego brata tanecznym krokiem, łapiąc go za dłoń. - Do zobaczenia! - usłyszałam, gdy otwierali drzwi.
Odetchnęłam z ulgą, lecz drzwi się nie zamknęły, a z holu dochodziły mnie znajome głosy.
Podeszłam zaciekawiona, a moim oczom ukazał się Julek. Zmarszczyłam brwi, gdy dostrzegłam przebłyski strachu w jego oczach.
- Hej - powiedziałam niepewnie. Kiwnął mi głową i niecierpliwie przerzucał cały ciężar swojego ciała, z nogi na nogę.
- My idziemy...? - Monika przyjrzała mu się dokładnie, a później zwróciła się w stronę swojego chłopaka. Najwidoczniej i ona zauważyła, że jest coś nie tak, i nie była pewna czy zrezygnować z ich wspólnych planów na rzecz przyjaciela.
- No to... miłej zabawy - uśmiechnął się do niej, dając znak, żeby się nim nie przejmowała.
- Chcesz herbaty? - zapytałam, gdy czajnik zaczął bzyczeć. Chłopak kiwnął głową i zdjął buty.
- To my lecimy, cześć - Wiktor wypchał niemalże Monikę, która przeżywała wewnętrzny dylemat
Przeszliśmy do kuchni, jednak Julka tak nosiło, że nie był w stanie usiedzieć na miejscu.
- Więc, co się stało? - zapytałam, stawiając na stole kubek.
- Właśnie zrobiłem coś głupiego - usiadł na jednym z krzeseł, poczochrał swoje blond włosy, jęknął i spojrzał na mnie z wyrzutem, który był skierowany do niego samego - To najgłupsza rzecz jaką w życiu zrobiłem.
- Co zrobiłeś? - próbowałam utrzymać spokojny ton głosu.
- Pocałowałem ją! - jęknął przeciągle i wstał, rozpoczynając kolejną wędrówkę po mojej kuchni.
- Kogo? - wypaliłam zdenerwowana jego zachowaniem i tym, że powoli traciłam cierpliwość. W tej chwili zrozumiałam natarczywe zachowanie Moniki. Nic innego nie działało jak przyciśnięcie człowieka do muru, jednakże trzeba ten mur wyczuć - Ilonę?
- Ilonę! - powiedział w tym samym czasie co ja, potwierdzając moje myśli - Kurwa - nie często słyszałam tak brutalne słownictwo z ust naszego panicza, jednak jeśli tak owe się już pojawiało, musiał być na prawdę wyprowadzony z równowagi.
- Ej! - próbowałam zwrócić na siebie jego uwagę, jednak chwilę mi to zajęło, gdyż chłopak zdążył już odpłynąć od bezpiecznej przystani spokoju. - I jak ona... na to zareagowała?
- Jak!? - niemal krzyknął - Spojrzała na mnie jakbym co najmniej zabił jej matkę, a później wysyczała żebym nigdy więcej tego nie robił. Boże, Lidia, zabij mnie zanim sam to zrobię. Jak mogłem być taki głupi. Myślałem, że mam jakieś szanse w tej grze, ale to on jak zwykle wygrywa.
- Co? - zdziwiłam się, tracąc cały grunt jego rozumowania.
- Ten debil od zawsze próbuje zabrać mi wszystko na czym mi zależy. Jebany megaloman. Boli go to, że moi rodzice są bogatsi od nich, i że niby nie wykorzystuję tego co mam. On to by wszystko kupił!
- Czekaj, czekaj, czekaj - próbowałam nadrobić zaległości - O kim teraz mówisz?
- O moim najukochańszym kuzyneczku.
- Czyli mówisz, że on - ... Iloną się jedynie... - jakoś nie chciało mi przejść to przez gardło.
- Bawi - podsunął mi wściekle.
- Powiedziałeś o tym Ilonie? - przełknęłam niewidzialną gule w gardle, a on pokręcił głową, wściekając się sam na siebie, a przy okazji i na resztę niesprawiedliwego świata.
- A myślisz, że by mnie wysłuchała? Uwierzyła?
- Przynajmniej dałbyś jej powód do przemyśleń.
- Jezu, Lidka - jęknął i przewrócił oczami - Zależy mi na naszej przyjaźni, okej? A przez moje głupie zachowanie mogę jedynie ją do siebie zrazić! Ona mi tego nie wybaczy.
- A nie uważasz, że już na to trochę za późno? - spojrzałam mu prosto w oczy - Wybaczyłbyś jej ukrywanie prawdy, której byś się później dowiedział? Czy jeszcze bardziej by cie to nie bolało? Kolejna osoba w twoim życiu, by cię zdradziła. Sądzę, że to było by jeszcze gorsze od jej chwilowej złości.
- Nie wiem już co robić... - poskarżył się, wzdychając głośno.
Nagle ciszę, która niespodziewanie między nami zapadła, przerwał głos Moniki. Spojrzeliśmy na siebie zdezorientowani do granic możliwości, i czekaliśmy, aż świat nam to wyjaśni.
- Jezu, wiem. I przepraszam, ale wiesz, że nie mogę tego tak zostawić - Kulikówna już po chwili zjawiła się w kuchni, a za nią wszedł rozdrażniony Wiktor, któremu były nie na rękę, nagłe zmiany w jego wymyślnym grafiku.
- Dobra - usiedli koło nas nie bacząc na atmosferę panującą w pomieszczeniu. Brunet przyjrzał się nam z wielkim skupieniem i walnął prosto z mostu - Mówcie co się stało.
Monika zbeształa go krótko, po czym również złapała nasz wzrok.
- Julek
- Co? - próbował opanować rosnącą wściekłość. Rozumiałam go, sama nie byłabym zadowolona, gdyby mój problem wylazł na światło dzienne, i każda osoba na świecie, próbowała by mi go zwalczyć.
- Co się stało?
- Nic - powiedział udając zdziwienie - A coś się miało stać?
Dziewczyna zmieszała się lekko, lecz próbowała tego nam nie pokazywać.
- Myślałam, że...
- Widzisz? Mówiłem ci - westchnął brunet i przeczesał swoje krótkie włosy. Ostatnio poszedł do fryzjera i przeszedł małą metamorfozę. Mam na myśli małą, gdyż zgodził się na podcięcie włosów, lecz lekki zarost był dla niego świętością - Nic się nie stało, a gdyby nawet to już by sobie bez nas poradzili.
- Ale ty jesteś nieczuły. Julek jest moim przyjacielem, więc to normalne, że się o niego martwię - chłopak przewrócił oczami i odchylił się na krześle.
- Niepotrzebnie - powiedzieli jednocześnie, przez co na twarzy Moni pojawiła się rysa złości.
- A więc tak? - zwróciła się do swojego chłopaka, ignorując, iż Julek powiedział to samo - Czyli sugerujesz, że nie powinnam się o nic martwić i żyć z tobą w tej krainie zabaw i szaleństwa pozbawionej jakiejkolwiek odpowiedzialności?!
- Po części - wzruszył jedynie ramionami.
- Wiesz, co? Nie wierze, że to powiedziałeś - posłała mu taki wyraz twarzy, jaki pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się ujrzeć. I powiem szczerze, że nie tylko mnie on poruszył.
- Ej, Monia... - Julian próbował załagodzić rosnący spór między tą dwójką.
- Nie Moniaj mi tu! - krzyknęła i ponownie spojrzała na Wiktora, którego też zaczynało nosić.
- Sądzę, że najlepiej będzie jak my - spojrzałam na blondyna, lecz brat nie dał mi dokończyć.
- Nie - wstał i spojrzał chłodnym wzrokiem na dziewczynę, którą darzył wielkimi uczuciami - Sądzę, że najwygodniej będzie, jak ja wyjdę. Boję się, że mógłbym powiedzieć coś czego bym później żałował.
Chłopak odwrócił się i wyszedł z kuchni, wchodząc po schodach na górę, które odczuły na sobie ciężar jego złości.
- Ja nie... - Maj ponownie chciał przejąc jej uwagę.
- Nie przejmuj się tym - westchnęła i spojrzała mu w oczy - I nie okłamuj mnie, proszę.
Blondyn spojrzał na mnie, błagając o pomoc w wyjściu jakoś z tej sytuacji.
- Oboje mnie nie okłamujcie. Po prostu powiedzcie co się stało?
Gdy dziewczyna wysłuchała tej części sprawy, która aktualnie nas gryzła, zaczęła się debata o to, co teraz mamy uczynić.
Mimo że wiedziałyśmy, że Julek ma rację, odnośnie tego, że Ilona nam nie uwierzy, zaślepiło nas dobre postępowanie. Nie wiedzieliśmy jak najdelikatniej to przeprowadzić, tak aby nikogo nie zranić, co graniczyło z cudem, gdyż Ilona była zapatrzona w Krzyśka, a przy bezpośredniej konfrontacji może polać się dumna krew.
- Hej - usłyszałam znajomy głos, który wyrwał mnie z krainy skupienia. Odwróciłam się i spojrzałam w te magnetyczne oczy, które wywołały u mnie przyjemny dreszcz.
- Hej - odpowiedziałam zdziwiona jego wizytą. Nie przypominałam sobie, abyśmy się na dzisiaj umówili, więc byłam szczerze zdziwiona jego obecnością w moim domu, ba w moim pokoju! - Czyżbym o czymś zapomniała? - pośpiesznie spojrzałam na wyświetlacz telefonu, nie dostrzegając jak czarnowłosy płynnym krokiem przeszedł wzdłuż pokoju, a gdy się odwróciłam, pochylił się nade mną, opierając się na podłokietnikach. Odurzyła mnie jego bliskość, odświeżający zapach, jasna skóra, błyszczące włosy, oczy... ach, te oczy!
- Nie - mruknął uwodzicielko, z lekko podniesionym kącikiem ust - Przyszedłem się tylko przywitać - spojrzał mi w oczy, doszukując się potwierdzenia moich uczuć, a może oznak, że jednak jestem prawdziwa. Patrzył na mnie pochłonięty widokiem, jaki ja oglądałam na co dzień w lustrze, i w cale nie wydawał mi się on szczególny. Jednak w tej chwili, uwierzyłabym mu chyba we wszystko.
- Ach tak? - szepnęłam, gdy uświadomiłam sobie, w jakiej pozycji się znajduję. Deja vu?
Uśmiechnęłam się, powoli wyciągając do góry szyje, z zamiarem zmniejszenia dzielącej nas przestrzeni. Lekko uchyliłam usta i przekręciłam głowę, rzucając mu wyzywające spojrzenie, które automatycznie przyjął.
Pokonał ostatni dystans, i położył swoje wargi na moich, odciskając na nich ślad przynależności. Odchylił się na chwilę, a ja zdziwiona otworzyłam oczy. Uśmiechnął się chytrze i powtórzył czynność z większą pasją.
- Cześć - powiedział, próbując się skupić i wyciszyć.
- Hej - uśmiechnęłam się do niego z błogim wyrazem twarzy.
Zaśmiał się lekko i pokręcił głową.
- Powracają wspomnienia - westchnęłam, co przywróciło jego uwagę.
- Co? - spiął się nagle.
- Nie pamiętasz? - obróciłam się na fotelu i wystawiłam mu język, jednak to nie wzburzyło jego bariery wspomnień. Co mnie zabolało, gdyż to chyba wtedy to wszystko się zaczęło... zaczęło nabierać tępa. Jak dziś pamiętam ten wieczór, gdy Wiktor musiał wyjść, a my nielegalnie wspieraliśmy poszkodowanego. To był chyba pierwszy raz, gdy nasze uczucia, wyszły na światło dzienne- Serio?
Zmarszczył brwi i usiadł na moim łóżku, nie porzucając mojego wzroku.
Wstałam, pokręciłam głową ze zrezygnowaniem i stanęłam przed nim, kładąc na jego umięśnionych ramionach dłonie. Luźno splątane włosy niemal oswobodziły się z uwięzi gumki, i parę kosmyków uciekło, luźno zwisając na granicy naszego wzroku.
- No to szkoda - uśmiechnęłam się do niego ciepło, co natychmiast odwzajemnił.
- O czym myślałaś?
- O niczym konkretnym - odpowiedziałam uogólniając całą krainę odnóż informacji, która wiła się w moim umyślę, niczym czerwone wstęgi ludzkiego organizmu.
- Ach, tak? - zaśmiał się - W takim razie masz jakiś skurcz brwi, bo cały czas je marszczysz.
- Co?! - powędrowałam tam dłonią, lecz niczego nie wyczułam - Kłamiesz! - zarzuciłam mu, a on jedynie wzruszył ramionami.
Przez chwilę obdarowywaliśmy się spojrzeniem, jednak to nie do mnie przyszedł i nie zapomniał o tym wspomnieć.
- Muszę iść - skrzywił się lekko, wstał i szturchnął mnie zaczepnie - powodzenia z tym wszystkim - wskazał na zbiór, rozłożonych od kilku dni na biurku, książek. Odprowadziłam go wzrokiem, aby chwilę później ponownie zanurzyć się w toni własnych przemyśleń.
______________________________
Wszem i wobec mówię Wam, iż kolejny rozdział pojawi się dopiero za dwa tygodnie. (Mam wycieczkę ;D Bedą oscypki!! Jupi, je xD Kto się cieszy?? <3)
Dzięki za to, że jesteście.
Kocham, i do kolejnego ;***
Ojej, ale Ci dobrze!!! Weź mnie jakoś przemyć na tą swoją wycieczkę, bo z moją ukochaną klasą nigdy nigdzie chyba nie pojadę, no, ale nie ważne.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, trochę sprzeczek, duuużo słodyczy, te sceny Sebastiana i Lidki czyta się tak przyjemnie, że nieraz czuje jakby się czas zatrzymał, naprawdę!! Ja chcę jeszcze! To nie fair, że muszę tyle czekać!! Ja chcę jakiś bonus za te niedogodności!!
No teraz tak na poważnie, życzę Ci udanej wycieczki, niezapomnianych wrażeń, dobrych oscypków no i duuużo zabawy!! Wracaj szybko z nowym, cudownym rozdziałem!!
Jeszcze raz udanej wycieczki, weny, odpoczynku.
Buziaki i do zobaczenia!! :*
Hej !
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że długo kazałaś nam czekać na ten rozdział. Ale na szczęście już się pojawił. :-)
Lekko mnie zaskoczył początek. Julek wreszcie postanowił zbliżyć się do obiektu swoich westchnień, a dziewczyna zareagowała tak... Cóż skoro jego kuzyn bawi się nią to powinni coś z tym zrobić. Zobaczymy, czy dziewczyna ich wysłucha.
Wszyscy ze wszystkimi się kłócą Lidka i Wiktor, przez to Monika też się z nim po kłóciła. Tylko moja ulubiona para Sebastian + Lidka dalej normalnie funkcjonuje. Mam nadzieję, że będzie jeszcze długo.
Życzę udanej wycieczki i czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam D.
Oscypki? Czyżby wycieczka do naszej stolicy gór - do Zakopca wyjeżdżasz?^^
OdpowiedzUsuńTo udanej wyprawy i przygody Ci życzę Droga Żono:*<3
No dobra, a teraz opowiadanie, kolejny rozdział i start!
Cóż to się porobiło w życiu Julka, ale mi go żal było, taki dobry, troskliwy, spokojny, dobrze wychowany, bogaty...kurde normalnie jak książę z bajki, o ja pierdziele Ci Twoi mężczyźni to rozwalają na drobne cząsteczki, ale, ale nikt nie wygra z Sową, o nie, nie ten to ma to COŚ! I się w nim zakochałam na amen...
No dobra, więc Julek kocha Ilonę, ale ta zakochana jest po uszy w Krzyśku, a Krzysiek z czystej zazdrości bawi się tak na prawdę uczuciami Ilony, ooooooooo Jezuńku, ale się popierdzieliło...więc teraz Monia i Lidka i Julek w sumie też biorą sprawy w swoje ręce i muszą w najdelikatniejszy sposób uświadomić Ilonę co jest granę, więc
trzymam kciuki za nie!
No i Kochanie TY Moje Najpiękniejsze.....Sowa, jak Ty wiesz jak dopieścić moje serce...co ten człowiek ze mną wyprawia, tylko zdecydowanie za szybko wyszedł z tego pokoju, a jak ja zaczęłabym się z nim całować to nie odkleiłabym się...Jeszcze jak jego zapach tak przesiąknąłby w mym łóżku, ta pościel pachniałaby jego perfumami, dobra Inga bo się tu nakręcam...co ty ze mną robisz? Jakiś spisek z Sową? Chcesz mnie wyprowadzić z równowagi emocjonalnej, wiesz, że mam słabość do Sowy! I dawaj, dawaj beybe więcej takich momentów uroczych z Lidką i Sową, Błagam!:*
Pochłonęłam ten rozdział, kocham Twoje opowiadanie i nie kończ go nigdy!
Za dużo wykrzykników chyba używam w tym mooim komentarzu, a co tam ;)
Pozdrawiam Cię Serdecznie ;)
KV
O kurcze noteczka genialna, szkoda że krótka :(
OdpowiedzUsuńOby Ilona szybko przekonała się jaki jest na prawdę Krzyś ! No i fajnieby było zeswatać Ilonę i Julka :D
Lidka i Wiktor ci to też mają.... kłótnie, kłótnie i jeszcze raz kłótnie :( A może te kłótnie są początkiem czegoś całkiem nowego i moze coś się zmieni niedługo :) ?
Pozdrówka i weny i miłej wycieczki <3
Hejka!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak długo musiałaś czekać na mój komentarz, ale to był ciężki okres w moim życiu, nawał wszystkiego, ale teraz się wszystko uspokoiło i będę regularnie komentować blogi, nie robiąc zaległości, za które jest mi okropnie głupio i przepraszam. Teraz na moje komentarze max będzie można czekać tydzień :D
Mój boże kochany! Nigdy bym się nie spodziewała, że Krzysiek wykorzystuję Monikę, tylko po to, by utrzeć nosa Julkowi! Naprawdę to się wydaje okropnie chamskie i właściwe to też bezczelne! Aż szkoda gadać. Mam nadzieję, że Ilona szybko się obudzi i pójdzie do Julka, bo o wiele bardziej lubię Maja <3
A co do Sowy i naszej Lidzi to po prostu jestem wniebowzięta! <3 O mój boże, jak ja kocham Cię to tyle, normlanie to dwójka jest dla mnie czymś niesamowitym! <3
Tyle się opisałam serduszek, że jeszcze jeden fakt musze wspomnieć, bo nie wiem, czy kiedykolwiek Ci o tym mówiłam. Otóż Twój styl pisania jest genialny! Nie prosty, czasem wręcz niespotykany, delektuję się nim i chce tylko więcej. Proszę Cię, daj mi korepetycje jak pisać tak piękne porównana, bo zawsze kiedy próbuję sklecić jakiś rozdzialik to do mojej głowy za żadne skarby nie chce mi nic wpaść :D
No i udanej wycieczki :D Wracaj szybko i przywieź jakiegoś oscypka i dla mnie! :D
Niecierpliwie zerkam na następny rozdział!
Również zapraszam na mojego nowego bloga, gdyż teraz będę tam operować, pod nowym pseudonimem. I z góry proszę, nie krzyczeć za nieskończenie Ucieczki, bo do niej wrócę ( za kilka miesięcy) , ale póki jej nie mogę napisać, zapraszam do przeczytania starszego opowiadania, które ruszy w połowie wakacji :D I prosiłabym o informowanie mnie o nowych rozdziałach właśnie na tej domenie :D
Ściskam,
~ Carmen (kiedyś secondvisage)
A, no i może linka, bo raczej jakoś musisz się tam dostać xD
Usuńhttp://heksville.blogspot.com