wtorek, 13 maja 2014

Rozdział trzydziesty czwarty


      Parę dni później, gdy Julek wrócił z wczasów, zaprosił nas do siebie na pogaduchy. Spotkałam dziewczyny na przystanku autobusowym. W drodze do posiadłości Majów, Ilona opowiadała nam o swoich świętach, które najwidoczniej zaczęły się świetnie, lecz w nowy rok wpadła do kalendarza wspomnień kolejna poważna kłótnia kochanków. Dziewczyna wzdychała zapatrzona w swojego chłopaka, który coraz bardziej irytował nas, a w tym samym czasie oślepiał ją słodkimi wytłumaczeniami.
Monika zaś mówił o spotkaniu rodzinnym w szpitalu, jak dziadkowie sztucznie interesowali się nią, cały czas nie zapominając jej tego feralnego zdarzenia z przeszłości. Ja natomiast skupiłam się na wyjeździe do babci i spotkaniu starych znajomych. Później Ilka zaczepiła Monikę w sprawie Wiktora i zdziwiła się, że do tej pory nie domyśliła się, że coś ich ku sobie ciągnie, i niemal padła z wrażenia na wieść, iż panna Kulik spotyka się z nim.
      Zapukałyśmy do wielkich drzwi, które otworzył nam sam blondyn z krótszymi włosami, radosną miną i nową energią życia. Uściskał nas wszystkie, witając nas na korytarzu, po czym poprowadził naszą grupkę do swojego pokoju, częstując czekoladowym ciastem.
- Opowiadajcie co tam u was słychać - uśmiechnął się do nas szczerze. - Stęskniłyście się przynajmniej za mną?
      Zaśmiałyśmy się zgodnie, wypowiadając odmienne zdania.
- Nie, nie, nie. Najpierw ty opowiadaj, jak Ci święta minęły - uszczypnęłam go w ramie, przez co spojrzał na mnie z obrażoną miną, ale za raz się rozpogodził zapominając mi ten pośpieszający czyn.
- Oj, nawet fajnie - wystawił mi język, wesoło ruszając głową - Ładne widoki, śniegu po pachy, pogoda była całkiem, całkiem... I gdybym nie jeździł tam co roku, to bym się chyba bardziej cieszył - podrapał się po czuprynie, intensywnie rozglądając się po pokoju.
- Pfff.. nie doceniasz swego szczęścia - rzuciła zaczepnie Monika.
- Tak, w takim razie zamień się - podszedł do szafki, w której zaczął grzebać. - A co tam u Julki? - spojrzał na nią przez ramię, po czym przeszedł do komody, sprawdzając i jej zawartość.
- Lekarz mówi, że jest lepiej. Że jest możliwość, iż już niedługo się obudzi.
- Ej! To świetna wiadomość - ucieszył się.
- Właśnie - wtrąciła się Ilka, a ja ją uściskałam ze szczęścia.
- W końcu będę miała możliwość ją poznać - zaśmiałam się.
     Dziewczyna zamilkła na chwilę, po czym westchnęła.
- To może potrwać jeszcze kilka lat - skrzywiła się niezauważalnie, emitując swoje szczęście w stronę ściany.
- Będzie dobrze! Głowa do góry! Ja myślę, że jej też za wami tęskno, więc już niedługo - pocieszaliśmy ją, na co się uśmiechnęła, dziękując cicho.
- Coś jeszcze się działo? O! Mam! - rozradował się i chwycił papierową torebkę podając ją w nasze ręce - Jak to zobaczyłem, to przypomniałyście się mi i nie mogłem tego nie kupić - usiadł na kanapie i czekał, aż każda złapie w ręce jedną z pamiątek.
      Wybuchłam śmiechem widząc biały beret z przyczepioną flagą Francji. Monika przyglądała się z konsternacją żółtej żyrafie z nogami wieży Eaifla, a Ilka przyglądała się żabie wychodzącej z muszli ślimaka.
- Too... - dziewczynom udzielił się mój humor, a Julek niedługo do nas dołączył, i właśnie w takim humorze przeszliśmy do kolejnych tematów, niemal wylewnie dziękując chłopakowi za genialne prezenty.
- Sebastian już wyszedł? - zapytał, a Monika szturchnęła mnie w ramie, specjalnie wlepiając we mnie swoje oczyska. Czułam jak rumieniec dumnie paraduje po mojej twarzy, a byłam mu całkowicie przeciwna.
- No, coo?! Odczep się - ją ukułam w bok.
- No powiedź, jak się miewa nasz poszkodowany - zaczęła mnie łaskotać, a ja próbując uchronić się sprzed ciekawskich łap, zsunęłam się na podłogę, boleśnie obijając sobie tyłek, co wprawiło Monikę w niekontrolowany śmiech.
- Czyli żyje? - Julek przyglądał się naszym wygłupom z wyrozumiałą minął.
- Taaaak - zmarszczyłam nos, krzywiąc się w kierunku swojej szwagierki.
- I ma się całkiem, całkiem - nie mogła sobie darować, no, nie mogła!
     Maj spojrzał na Monikę, a potem na mnie, zastanawiając się, co dziewczyna miała na myśli.
- Chyba... nie rozumiem - wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
- Ja też. O co chodzi - nie mogłyśmy złapać oddechu, a gdy się uspokoiłyśmy, to Monika spojrzała z powagą godną prezidenta.
- To już nie nasza wina, że was nie było, gdy u nas działy się cuda...
      Gdy wychodziłyśmy, Julek zaproponował wypad na lodowisko. Pomysł ten bardzo przypadł nam do gustu, więc już kolejnego dnia spotkaliśmy się na mieście, aby w spokoju i zwartej grupie przetruchtać sobie na wyznaczone miejsce.
Julek miał czekać na miejscu, gdzie jak się później okazało nie był tylko on. Wiktor porwał w ramiona Monikę, która zapiszczała wesoło, a mnie zaskoczył Pan Poszkodowany, który pocałował mnie delikatnie, budząc u mnie barierę, która podniosła się na otaczającą nas rzeczywistość, i niestety jedynie mój wredny brat potrafił mi zniszczyć tą chwilę spokoju.
- Ej! To, że nic wcześniej nie mówiłem, nie oznacza, że macie moje pozwolenie - ostrzegł, opierając brodę na czubku głowy Moni.
- Wiktor, nie przesadzasz z tą nadopiekuńczością? - rzucił mu zaczepnie Sowicki.
- Dzień dobry - uśmiechnął się do mnie radośnie, po czym złapał moją dłoń w swoją.
- Tee, Seba! TO JEST moja malutka SIOSTRZYCZKA, więc uważaj co, gdzie i jak. Kaput?
- Twoja MALUTKA SIOSTRZYCZKA już nie potrzebuje opieki, dzięki - zmrużyłam oczy, gdy złapał moje spojrzenie.
     Nagle Julek się roześmiał, niemal przewracając się na śnieg, który cienką warstwą, leżał nikomu nic winien, na ziemi.
- Więc o to wam wczoraj chodziło -  spojrzał na każdą z nas, po czym nam pogratulował, a Ilona zszokowana, nie bardzo wiedziała co powiedzieć.
- Ej, czemu nic mi nie powiedziałyście - zaczepiła nas na ławce, gdy zakładałyśmy łyżwy. A chłopaki już na lodzie, zaczęli się popisywać swoją wysokopoziomową jazdą.
- Byłaś bardzo zajęta Krzyśkiem - mruknęłam - więc nie było okazji.
- No bez przesady - wkurzyła się.
- Ej, spokojnie. To prawda, że byłaś zajęta Krzyśkiem, ale Cię rozumiemy - zaśmiała się nieśmiało Monia - Więc zakopać mi tu proszę topór wojenny! Już! Teraz! Natychmiast!
- Okej, ale wiedzcie, że nie wybaczę wam tego tak prędko - prychnęła rozbawiona - Gratuluję wam obu i życzę wytrwałości - uściskała nas, po czym ruszyłyśmy śladem naszych kompanów.
- Ej, chyba powinnam była wcześniej uprzedzić - zmartwiłam się, gdy zbliżałyśmy się do tafli lodu. Dziewczyny spojrzały na mnie z uwagą świecącą w oczach. - Nie jestem najlepszą łyżwiarką. Dopiero zaczynam - zmarszczyłam brwi, a one uśmiechnęły się ze zrozumieniem.
- To jest łatwe, więc pewnie zaraz zaczaisz o co chodzi - pocieszyły mnie, za co byłam im wdzięczna, lecz gdyby tylko słowa wystarczyły. Puściłam się barierki i wylądowałam, na wcale nie miękkiej powierzchni.
- Auuu - jęknęłam i z deka sztucznym uśmiechem powiedziałam - Pierwsza gleba zaliczona!
      Przez kolejne piętnaście minut próbowałam się nie wywalić, co nawet dobrze mi szło. Dziewczyny niczym delikatne śnieżynki poruszały się po lodzie, muskając jego nawierzchnie. Zazdrościłam im tej gracji i zachowania równowagi. Patrząc na mnie można było zobaczyć małą łódź rybacką, kołyszącą się na morzu podczas sztormu, a gdy pogoda się rozpogodziła, i uważałam, że jako tako potrafię się przemieszczać bez ciągłego uważania, wpadłam na kogoś i niemal drugi raz upadłam.
- Trzymasz się? - spojrzał na mnie z zatroskaną miną Sebastian.
- Jakoś daję radę - zaśmiałam się, wracając do pionu - Dzięki za ratunek.
- Do usług - uśmiechnął się szarmancko i pociągnął mnie za sobą - Musisz lekko ugiąć kolana - poinstruował mnie, a ja natychmiast poczułam różnice - A teraz pochyl się delikatnie do przodu.
- Tak? - zapytałam, gdy spróbowałam przybrać poleconą mi postawę.
- Dokładnie, a teraz jedziemy...
       Idąc na lodowisko nie byłam świadoma tego, że wrócę z zakwasami. Usiadłam na ławce czując dotąd nieznane mi mięśnie mojego ciała. Dziewczyny próbowały wciągnąć mnie w pogawędkę, lecz ja siłowałam się ze sznurówkami, więc nie bardzo miałam jak słuchać ich zdania, a co dopiero wtrącać gdzieś swoje.
- Julek? Ej! Kaśka, zczaj kogo me piękne oczy widzą - usłyszałyśmy piskliwy głos czerwonowłosej dziewczyny, która właśnie wyszła z szatni.
- O, hej - blondyn uśmiechnął się promiennie do dziewczyny, do której podeszły trzy kolejne.
- Aaa! Ciacha z drużyny pływackiej - żartowała jedna z nich, po czym rozpoczęła się seria powitalnych uścisków.
- Hej, co wy tu robicie? - zapytał Wiktor, naciągając jakiejś blondynce czapkę za oczy.
- Ej! - zaprotestowała, po czym udała, że zaczyna go bić, a głupi bracik (w sumie nie on jedyny) zapomniał z kim tutaj przybył.
- Postanowiłyśmy skorzystać z nowych atrakcji naszego miasta -  zaśmiała się czerwonowłosa - Fajnie, że w tym roku postawili na rekreacje, nie?
      Spojrzałam na Sebastiana, który włączył się do rozmowy dwóch pozostałych dziewczyn. Pokiwał głową, spojrzał na każdą z nich, po czym zaczął żywo gestykulować.
- Kto to jest? - zwróciłam się do dziewczyn. Monika spojrzała na nie uważnie, po czym zmartwiła się i ponownie zwróciła się w moją stronę wzruszając ramionami.
- Ej, dajcie spokój, to pewnie TYLKO ich znajome - zaśmiała się Ilona, przez co byłyśmy zmuszone brutalnie o czymś jej przypomnieć - Okej, okej. Zrozumiałam - podniosła dłonie w obronnym geście.
- Idę obczaić sytuację - poinformowała nas Monika i podeszła do swojego chłopaka, niby naturalnie łapiąc go w tali jedną ręką, a drugą poprawiając włosy. Wiktor otrząsnął się z lekkiego szoku wywołanego... i tu właśnie możnaby było zacząć się sprzeczać, gdyż ja uważałam, że może to być zaskoczenie tak dosadnym ruchem przynależności, jednak moja podświadomość kręciła jedynie głową i zarzekała się, że był to udany połów na umięśnioną jednostkę z lekkim zarostem i krótkich włosach.
- Idziesz? - zapytała mnie Ilka, która wstała z ławki i pomachała do Julka, który przywoływał nas znaczącym gestem.
- Za chwilę, stopy mnie bolą - skrzywiłam się aktorsko, na co wzruszyła jedynie ramionami i podbiegła do blondyna, z gracją wskakując mu na barana, głośno się przy tym śmiejąc.
     Zaczęłam rozmasowywać stopy, ledwie się powstrzymując od ciągłego wlepiania się w czarnowłosego przystojniaka, który najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z tego, że dziewczyny otwarcie z nim flirtowały. A może właśnie był tego świadomy! Kurczaczek! Jak on może! Bydlak jeden!
     Zajęta swoimi wymyślnymi rozmyślaniami, nie zauważyłam, że ich główna postać zbliża się do mnie. Nagle poczułam podmuch przy prawym uchu. Skrzywiłam się i zaskoczona spojrzałam na sprawce dreszczu, który wyruszył na wędrówkę dookoła mojego ciała.
- Co się tak tu chowasz?  - uśmiechnął się zniewalająco.
- Nie chowam się - odwróciłam się szybko, sama nie wiedząc dlaczego.
- Ej - zdziwił się, po czym usiadł obok mnie. Spróbowałam skupić się na rozmasowaniu palców, które przez godzinę musiały przebywać w stresie poupadkowym i niemiłosiernej niewygodzie.
- Co? - odparłam wypranym z emocji głosem.
Nachylił się w moją stronę i poprawił mi grzywkę, wpatrując się w moje oczy. Widziałam własne odbicie i zszokowała mnie swoja kamienna mina. Odwróciłam wzrok speszona.
- Czyżbyś była zazdrosna - zaśmiał się, a po raz kolejny spojrzałam na niego, tym razem z wytrzeszczem na twarzy.
- No co ty! - zapierałam się wyimaginowanymi rękami i wyimaginowanymi nogami.
    Zaśmiał się dźwięcznie i złapał mnie za rękę, powoli zaplatając nasze palce, po czym przyciągnął je do siebie i złożył delikatny pocałunek na mojej dłoni.
- To tylko damska drużyna pływacka. Nie masz się o co martwić.
    Przełknęłam ślinę uświadamiając sobie, że jestem cholernie w nim zakochana, a jego rozczulające gesty, którymi mnie cały czas obsypuje, doprowadzają mnie do wewnętrznej euforii, z której nie łatwo jest się później pozbierać.
- N-nie wiem po co mi to mówisz - wydusiłam z siebie, gdy odzyskałam głos, zmarszczyłam brwi i uwolniłam nasze dłonie, choć przyznam się, że bardzo niechętnie.
- Gdybyś coś opacznie zrozumiała, skarbie - dmuchnął mi w ucho, a ja wybuchłam śmiechem. Lekko odepchnęłam go w bok, a ten wariat, który zaczynał rosnąć w moim sercu, przyciągnął mnie do siebie, wtórując mi radośnie.

____________________________
Wybaczcie, wybaczcie, wybaczcie, ale miałam jakiś zastój o.O
Mam nadzieję, że się to jeszcze nie powtórzy, ale maj, piękny maj, zawalony maj. Jak zwykle wszystkie sprawdziany i poprawy w maju, więc mogę lekko zaniedbać bloga ;c co nie jest dla mnie jakimś celem.
Mam nadzieję, że osłodziłam wam choć trochę życie swoimi słowami ;D hahaha xD nie ma to jak pewność siebie hahah
Ale o czym ja, gdy miałam, tamto?
W ogóle to kolorowe-maski niedługo będą obchodziły rocznice, a może już była o.O? Eeee.. taaak... więc....
DZIĘKUJE WSZYSTKIM KOCIAKOM, KTÓRZY BYLI ZE MNĄ OD SAMEGO POCZĄTKU, JAK I TYM, KTÓRZY NIEDAWNO PRZYŁĄCZYLI SIĘ DO PRZEŻYWANIA WSZELKICH ROZTEREK WRAZ Z HALBERTAMI ORAZ MAM PRZEOGROMNĄ NADZIEJĘ, ŻE WYTRWACIE DO KOŃCA.
Ściskam mooocno, ślę buziaki i do kolejnego ;D

5 komentarzy:

  1. Hejka!

    Przy okazji tego komentarza pragnę Cię serdecznie zaprosić do mnie na nowe rozdziały "Szkoły plugawców".

    A teraz o meritum.
    Brak mi dosłownie słów by opisać, jak świetnie potrafisz oddawać uczucia, zupełnie jakby to opowiadanie dotyczyło Ciebie. Kłaniam się nisko. Twoje opowiadanie jest urocze, jednocześnie takie melancholijne-smutno -pozytywne, jeśli rozumiesz o co mi chodzi ;) Cała galeria odczuć! Coś cudownego.

    Ilona chyba nie jest szczęśliwa z Krzyśkiem. Może jej się tylko tak wydaje? Krzysiek jakoś dziwnie ją ogranicza, dziewczyna oddala się od przyjaciół, a przede wszystkim nie jest sobą przy nim. Ilona jest przeznaczona Julkowi! Ta para musi być razem, nie ma innego wyjścia ;) Zastanawiam się dlaczego Krzysiek nie był ze wszystkimi na lodowisku. Coś mi umknęło?

    Widzę, że Monice i Lidce włączył się taki pstryczek zazdrości. Strasznie uśmiałam się na tej scenie! Bardzo podobał mi się także fragment, w którym to Wiktor, niby w żartach, ostrzega Sowę, by nie skrzywdził jego "małej siostrzyczki". Śmieszne i urocze zarazem!

    Cudny rozdział! Jak zwykle. Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    Nie martw się o to, że możesz trochę zaniedbać bloga. Ja sama ostatnio też zaniedbuję swojego ze znanej przyczyny. :-)
    Jak zwykle umiliłaś mi wieczór, a może tak właściwie noc przygodami mojej ukochanej pary...
    Widzę, że Wiktor jest zazdrosny o swoją siostrę, bo już nie jest tą małą dziewczynką XD
    Sebastian rozmawiał z innymi dziewczynami i Lidka była zazdrosna. Ale liczy się iż przeprosił to znaczy wytłumaczył wszystko dziewczynie.
    Nie dziwię się, że tak szybko go pokochała i kocha coraz mocniej.
    A ja po raz kolejny zastanawiam się CZEMU PO MOJEJ MIEJSCOWOSCI NIE CHODZI TAKI SEBASTIAN?!?!?! XD
    Okej już się nie wściekam :-)
    Czekam na dalsze przygody i możesz być pewna tego, że dotrwam do końca z czystą przyjemnością.
    Pozdrawiam D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam! W między czasie z nauką -,-
    Rozdział bardzo fajny i treściwy ;)
    Wiktor zazdrośnik :D oh jak to jest słodko troszczyć się o siostrzyczke ;D
    Dobrze, że Seba wszystko wyjaśnił.... i przeprosił. Matko jak to wszystko tak idealnie jest opisane i przedstawione! ;D A ja kiedy takiego Sebę znajdę? ;D
    Marzenia ściętej głowy -,-
    Czy mi sie wydaje, czy Krzysiek próbuje odsunąć Ilonę od przyjaciół? Nie podoba mi się to zachowanie.... mam nadzieję, że się zmieni. No chyba że wcześniej się rozstaną....

    weny i wybacz za opóznienie ;**** <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Yeeeeeeeeeeeeey Inguś jaki zajefajny rozdział, no przecież dostałam takich rumieńców na twarzy przez tego Sowę, Boże jak ja chciałabym takiego chłopaka..ja już tego nie wytrzymam ja chce znaleźć takie Sowę do jasnej cho...no wiesz co dalej...
    Ale, ale wracając...był to lodowaty rozdział, aczkolwiek tak go rozgrzałaś, że się dziwię, że to lodowisko nie pływało...I mam na myśli tutaj moją najukochańszą parkę na świecie czyli Lidkę i Sebka. Po prostu jak czytam dialogi Seby to zaczynam się czerwienić, jakbym na ten moment zamieniało się w główną bohaterkę, a przede mną stoi ON...tak on...ehh...<3
    Super wątek z tą żeńską drużyną pływacką, szczerze? Sama byłam zazdrosna, ale fajnie, że Sowa pokazują swojej lubej, że nie ma o co być zazdrosna, za to Monia to tam walczyłaby o swojego Wiktora, ja to tak nie podeszłabym do chłopaka w celu rozeznania sytuacji. Dokładnie przyjęłabym taką samą postawę jak L. czyli masowałabym sobie palce u stopy, tak, tak...
    Urzekłaś mnie tym rozdziałem i chcę więcej, więcej!! Słyszysz Najdroższa Ma Słodyczo! Chcę jak najszybciej, najlepiej już!
    P.S. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko okej;) bo ja narazie jestem na "chorobowym" eh:/
    Pozdrawiam
    KV

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, hej... Przepraszam bardzo, że tak późno, ale... no właśnie ale... ja mam to samo w szkole, same sprawdziany, kartówki itd, jakby nie mogli przystopować, choć gdybym miała wybierać to wole teraz niż w czerwcu. Jednak nie o tym chciałam pisać... rozdzialik bardzo przyjemny. Mała zmiana Julka - podoba mi się. W mojej wyobraźni jest już prawdziwym przystojniachą, lepszym niż wcześniej. Zazdrosna Lidka - hahaha... Sebastian zyskał więcej sympatii u mnie za ten jakże wspaniały gest no i Monia i jej "oznakowanie" terenu. Cudownie mi się czytało, z takim uśmiechem na twarzy śledziłam tekst. Ahh... teraz siedzę u rodziny, chrześnica śpi więc wykorzystując wolną chwilę postanowiłam nadrobić zaległości.

    A i jeśli jeszcze nie zagościłaś u mnie to przed wyjazdem do rodziny dodałam rozdział bo nie wiedziałam czy jeszcze dzisiaj zagszczę przy sprzęcie.
    No to chyba tyle... ;) Trzymaj się ciepło i kolorowych snów bo już późno się robi. Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń