Weszłam do domu niemalże trzęsąc się ze zniecierpliwienia. Babcia Stasia miała dzisiaj do nas przyjechać. Była ona matką mojego taty, ale po tym co nam zrobił i uciekł od wszelkich kłopotów, miała o nim nie najlepsze zdanie. Nienawidziła tchórzostwa i wszelkiego wywyższania się. Była silną kobietą, która twardo stąpała po ziemi, zaglądając każdej, nowo napotkanej przeszkodzie prosto w oczy. Świętej pamięci dziadek Franek, był dla niej takim zakrętem, przy którym musiała zwolnić. Uspokajał ją. Tylko przy nim pokazywała swoje słabości, mogła odetchnąć od tego teatrzyku, który próbowała spalić, aż przy samych fundamentach. Był dla niej oazą spokoju, w której mogła się zaszyć i nabrać nowych sił. Jednak dziadek chorował na serce i po latach zmagań, zmarł, parę miesięcy przed drugimi urodzinami Kuby.
- Młodszemu Nowikowi urodziły się bliźniaki. Dziewczynki, obie zdrowe - usłyszałam zmęczony życiem głos, za którym tak tęskniłam.
Pośpiesznie zdjęłam buty i rzuciłam je gdzieś w stronę pułki, aby po chwili przytulić się do tej starej kobiety, która była największą jak i najbardziej świetlistą osobowością na naszym dawnym osiedlu.
- Cześć babciu - pocałowałam ją w lekko obwisły policzek.
Kobieta uśmiechnęła się do mnie czule i zmierzwiła mi włosy. W jej szarych, wypłowiałych oczach, tańczyło jeszcze życie. Choć wcale nie miała tak lekko i możliwe, że wielu na jej miejscu, nie potrafiłoby udźwignąć ciężaru jej przeszłości.
- Jak się miewasz, łobuzico? Jak ci idzie w szkole?
- Dobrze, jeszcze się jakoś trzymam - zaśmiałam się i uśmiechnęłam do siedzącej w fotelu mamy. - Idę zrobić sobie herbatę.
- Wydaje się jakaś... szczęśliwsza? - usłyszałam szept babci. Mama zaśmiała się i również próbując zachować ciszę, abym ich nie usłyszała, odpowiedziała.
- Może w końcu się zakochała.
Zarumieniłam się zbulwersowana ich bezpodstawnymi wnioskami. Głupie baby, jak zwykle muszą sobie coś domyślić, do koloryzować.
Usiadłam między nimi zatapiając się w mało znaczącej dla świata rozmowie.
- Wróciłem! - dotarł do nas donośny głos Wiktora, a już po chwili pojawił się koło nas we własnej osobie. Ciałem jak i duchem. Zaśmiał się i skomplementował nowe zmarszczki babci mówiąc, że dzięki nim wygląda o wiele słodziej, czym rozbawił nas wszystkie.
- A ty Wiktorku, to masz widzę wielkie zaufanie do swojej panny - poklepała go w ramię z dumą, na co on się skrzywił.
- Ojć, mamo nie powiedziałam ci jeszcze - zaczęła nasza rodzicielka, lecz brunet jej przerwał.
- Zerwaliśmy.
- Wybacz - uśmiechnęła się do niego pocieszająco, pozbywając się z twarzy zaskoczenia - Najwidoczniej nie była tą jedyną..
Siedziałam przy książkach zastanawiając się nad wszystkim i niczym. Czasami uwielbiałam rozsiąść się na krześle i pogapić się sucho w ścianę. Wtedy tama myśli na chwile zostaje zlikwidowana, a ja mogę swobodnie błądzić we własnym świecie, nie myśląc o szkodach jakie mogą one wywołać w przyszłości.
Nagle naszła mnie chęć zobaczenia się z przyjaciółmi. Sięgnęłam po telefon i napisałam do dziewczyn.
Monika odpisała jako pierwsza.
''Wybacz, ale dzisiaj nie mogę. Julka ma urodziny i wszyscy idziemy do szpitala.''
Ilona napisała, że właśnie jest u Krzyśka, więc nie ma za bardzo jak się wyrwać, a Julek nie miał szans dzisiaj wyjść z domu. Sebastian? Nieee, głupio mi tak do niego napisać..
- Młodszemu Nowikowi urodziły się bliźniaki. Dziewczynki, obie zdrowe - usłyszałam zmęczony życiem głos, za którym tak tęskniłam.
Pośpiesznie zdjęłam buty i rzuciłam je gdzieś w stronę pułki, aby po chwili przytulić się do tej starej kobiety, która była największą jak i najbardziej świetlistą osobowością na naszym dawnym osiedlu.
- Cześć babciu - pocałowałam ją w lekko obwisły policzek.
Kobieta uśmiechnęła się do mnie czule i zmierzwiła mi włosy. W jej szarych, wypłowiałych oczach, tańczyło jeszcze życie. Choć wcale nie miała tak lekko i możliwe, że wielu na jej miejscu, nie potrafiłoby udźwignąć ciężaru jej przeszłości.
- Jak się miewasz, łobuzico? Jak ci idzie w szkole?
- Dobrze, jeszcze się jakoś trzymam - zaśmiałam się i uśmiechnęłam do siedzącej w fotelu mamy. - Idę zrobić sobie herbatę.
- Wydaje się jakaś... szczęśliwsza? - usłyszałam szept babci. Mama zaśmiała się i również próbując zachować ciszę, abym ich nie usłyszała, odpowiedziała.
- Może w końcu się zakochała.
Zarumieniłam się zbulwersowana ich bezpodstawnymi wnioskami. Głupie baby, jak zwykle muszą sobie coś domyślić, do koloryzować.
Usiadłam między nimi zatapiając się w mało znaczącej dla świata rozmowie.
- Wróciłem! - dotarł do nas donośny głos Wiktora, a już po chwili pojawił się koło nas we własnej osobie. Ciałem jak i duchem. Zaśmiał się i skomplementował nowe zmarszczki babci mówiąc, że dzięki nim wygląda o wiele słodziej, czym rozbawił nas wszystkie.
- A ty Wiktorku, to masz widzę wielkie zaufanie do swojej panny - poklepała go w ramię z dumą, na co on się skrzywił.
- Ojć, mamo nie powiedziałam ci jeszcze - zaczęła nasza rodzicielka, lecz brunet jej przerwał.
- Zerwaliśmy.
- Wybacz - uśmiechnęła się do niego pocieszająco, pozbywając się z twarzy zaskoczenia - Najwidoczniej nie była tą jedyną..
Siedziałam przy książkach zastanawiając się nad wszystkim i niczym. Czasami uwielbiałam rozsiąść się na krześle i pogapić się sucho w ścianę. Wtedy tama myśli na chwile zostaje zlikwidowana, a ja mogę swobodnie błądzić we własnym świecie, nie myśląc o szkodach jakie mogą one wywołać w przyszłości.
Nagle naszła mnie chęć zobaczenia się z przyjaciółmi. Sięgnęłam po telefon i napisałam do dziewczyn.
Monika odpisała jako pierwsza.
''Wybacz, ale dzisiaj nie mogę. Julka ma urodziny i wszyscy idziemy do szpitala.''
Ilona napisała, że właśnie jest u Krzyśka, więc nie ma za bardzo jak się wyrwać, a Julek nie miał szans dzisiaj wyjść z domu. Sebastian? Nieee, głupio mi tak do niego napisać..
- Hej, mogę dzisiaj z wami iść do szkoły? - nagle wypalił Wiktor. Aż mi tost w połowie drogi do żołądka stanął.
- Ej, ej! Nie śpiesz się tak! - zmarszczył brwi i podał mi kubek z kakaem.
- Ja... po prostu zaskoczyłeś mnie - odkaszlnęłam, lecz nadal czułam dziwny ból w przełyku.
- Więc?
- A nie idziesz z chłopakami? - spojrzałam na niego podejrzliwie, a on jedynie się do mnie niewinnie uśmiechał. Co on znowu kombinuje?
- Mamy spotkać się pod szkołą, a wiesz wypadało zapytać, bo może mnie nie chcecie...
- Nie, no spoko... - powiedziałam, ale teraz patrząc na to z obecnego miejsca z teraźniejszości, to chyba tego żałuję. Wiktor szedł za nami, czasami włączając się do rozmowy, lecz większość czasu rozglądał się dookoła. A gdy doszliśmy do szkoły, radosny jak skowronek wręcz podfrunął do swoich kumpli i zniknął nam z pola widzenia. Spojrzałam po dziewczynach, i aż mnie zatkało. Monika czerwona jak burak, szybko kucnęła aby zawiązać (zawiązanego!) buta. Ilona najwidoczniej też to zauważyła, bo spojrzała na mnie zdziwiona, po czym poruszyła wymownie brwiami. Nic nie powiedziałyśmy. Udawałyśmy, że nic takiego nie zauważyłyśmy.
- Słuchajcie, leci teraz taki mega film w kinach - zaśmiał się Julek dostrzegając nasze zamyślone miny. - Ja wiem, że już się zgadzacie. Zapytam jeszcze paru chłopaków... chyba, że nie chcecie? - spojrzał na nas niepewnie, po czym machnął ręką i wybuchnął śmiechem.
- No i co się tak cieszysz? - dzióbnęłam go w żebra, a ten zamiast się uspokoić, nakręcił się jeszcze bardziej.
- Pomyślałem sobie.. że jak bym się do was teraz dołączył, to byśmy wyglądali jak czterej jeźdźcy apokalipsy - jedno zdanie, a jak potrafi człowieka rozłożyć na łopatki!
Właśnie schodziłam na dół, a na schodach spotkałam wkurzonego braciszka. Miałam ochotę się trochę z nim podroczyć.
- Witaj, majowa jutrzenko - zaśmiałam się melodyjnie, wesoło na niego patrząc.
- Bujaj drąga, młoda - odpowiedział jakże miło, co spowodowało lekkie drganie jednej z moich powiek.
- Coś panienka nie w sosie? - miałam nadzieję, że coś zdradzi. Uchyli rąbek tajemnicy, przed młodszą siostrzyczką. Niestety... pomyliłam się. Co wcaaale nie było do przewidzenia.
- Bardzo mi przykro, przypraw w kuchni zabrakło - udał najprawdziwsze zdziwienie. - Chcesz coś, czy może postanowiłaś przeprowadzić ze mną przemiłą konwersację?
- Wiesz, stęskniłam się za tobą, mój ty najukochańszy bracie. A takimi słowami ranisz moje serce - zamrugałam parę razy, udając dogłębnie zranioną.
- Ha ha ha - prychnął, po czym mnie wyminął.
- Aaa, pytał się was Julek odnośnie tego kina? - zatrzymałam się na ostatnim schodku, nagle sobie przypominając o tym.
- Tsaaa..
- Ii??
- Zobaczymy czy księżniczce poprawi się humor! - odfuknął zirytowany, po czym zamknął za sobą z hukiem drzwi.
Nie rozumiałam o co mu chodzi. I chyba nawet nie chciałam próbować. Zszargałabym sobie jedynie nerwy, a nie śpieszyło mi się do tego.
Pół godziny później, usłyszałam skrzyp schodów, a następnie na własne oczy ujrzałam samego sprawce owych dźwięków.
- Eeeem... dobra słuchaj, młoda - nakazał lekko zawstydzony. Wziął głęboki oddech i spojrzał mi prosto w oczy z niezłomnym wyrazem twarzy. Ręce splótł na piersi, a ramię oparł o futrynę salonu. - Potrzebny mi numer Moniki.
- No i... co w związku z tym?
- Przyjaźnicie się, więc raczej go masz - teatralnie przewrócił oczami.
- No mam - uśmiechnęłam się wrednie.
- Więc mi go dasz, czy mam się kogoś innego pytać? - zirytował się, przez co zaczął stukać małym palcem w łokieć.
Chwilę się zastanawiałam czy mi się to opłaca, czy nie, aż w końcu podsunęłam w jego stronę telefon.
- Proszę bardzo. Tylko mi jej nie zrań, bo wiem gdzie mieszkasz!
- Ta, oczywiście - zaśmiał się i odetchnął z ulgą. Wziął telefon, spisał i odłożył go na miejsce. - Wiesz co siostra? Czasami się nawet do czegoś przydajesz - wystawił mi język i uciekł wielce z siebie zadowolony.
''Czasami''?!
___________________________
I znowu nie ma Sowy? Wybaczcie, ale musicie jeszcze chwilę poczekać. Coś bardzo istotnego się w jego życiu dzieje i nie jest aż tak dyspozycyjny jak dotychczas :c A muszę z nim coś jeszcze skonsultować, więc zapewne do przyszłej niedzieli się wyrobimy :)
Wybaczcie za wszelkie opóźnienia, itp. Nie będę się tłumaczyć, bo i tak to słabe argumenty, ale postaram się poprawić :>
A co do informowania, to wybaczyć. Kompletnie zapomniałam. Idiotka, idiotka ><' Hahaha co ta szkoła ze mną robi. No nic..
Do kolejnego ;*
Rozdział krótki,ale ja sama napisałam nawet krótszy więc nie mogę się czepiać.Czekam na Sowe w kolejnym rozdziale. Wybacz, że tak krótko, ale czeka na mnie fizyka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Danielciax.
Sowaaaaaaaaaaaaaaaaaa;(;(;(
OdpowiedzUsuńWhy????
Nie no dobra nakręcam się ;)
Określiłabym ten rozdział jako uroczo - śmieszny już Ci wyjaśniam dlaczego;)
Uroczy gdyż opis babci Stasi i dziadka Franka zajefajny. Czyta się ten fragment z takim ciepłem na sercu. Aż łezka w oku może się zakręcić w szczególności gdy opisujesz jaką oazą spokoju jest Dziadek dla Babci. Po prostu fantastycznie;)
Śmieszny bo uwielbiam te dogadywania między rodzeństwem. Te hasła w stylu majowa jutrzenka są bardzo śmieszne. Aż wyobraziłam sobie jak ja bym tak brata przywitała o matko, działo by się ;)
Zobaczymy co to Julek wykombinował jeśli chodzi o to kino i ten tekst brata Lidii "Zobaczymy czy poprawi Ci się humor".....Brzmi dosyć podejrzanie ale tutaj pozostaje mi czekać do kolejnego rozdziału na dalszy ciąg. Już nie będę się powtarzać, że intrygujesz, a mnie zjada ciekawość bo dobrze o tym wiesz...;)
Wyciąganie numeru od Lidii, spoko, ja to najchętniej rzuciłabym mu tym telefonem jeszcze po stwierdzeniu czasami jesteś użyteczna no PHI! Siostry mają przerypane.
Świetny rozdział i czekam na kolejny;)
Pozdrawiam:*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo, mam nadzieję, że ustalicie sobie wszystko z Sową i będzie już w pełni dyspozycyjny, a jego powrót okaże się niezwykle satysfakcjonujący. ;)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo przyjemny. Zgadzam się z moją poprzedniczką, że opis babci Stasi i jej męża był taki pełny ciepła, cudownie się to czytało.
Wiktor-Lidka - uwielbiam to rodzeństwo, można się przy nich naprawdę pośmiać, czasami nawet przypomina mi to moją relację z bratem, ale najbardziej podobała mi sie ich końcowa scena, normalnie padłam jak długa... ;P
Mam nadzieję, że w końcu Wiktor jakoś się z Monią dogadają i będzie z nimi coraz lepiej, jednakże moim priorytetem jest nadal SEBASTIAN!!! <3 <3
Ps. Bardzo mnie to cieszy, że i moje komentarze sprawiają Ci przyjemność, ale na pewno nie tak bardzo jak Twoje. xD
Dodam jeszcze, że czekam na 26 rozdział ;) Ściskam i całuje ;* No i weeenyyy!! ;)
Ugh, musiałam usunąć pierwszy komentarz, bo taki błąd mi się wkradł, który strasznie mnie denerwował. :D
Hejka!
OdpowiedzUsuńDziękuje za miły komentarz u mnie na blogu ;* No, to tak na początek :)
Co do wpisu:
Gdzie jest Sowa? Gdzie jest SOWA?!
Haha, a teraz tak na poważnie:
No skoro napisałaś, że nie ma Sowy, to na pewno masz jakiś powód. I MAM NADZIEJE, ŻE DOBRY! Bo inaczej naśle na ciebie grupę dresów. Wiem gdzie mieszkasz! :D <----Haha, okej po 21:00 trochę mi bije :)
No rozdział miły w odbiorze, nie za długi, nie za krótki, a w sam raz xD Napisz nam koteczku kolejny raz… Haha, jak narajana piszę. Jak za kilka lat to przeczytam, to naprawdę przysadzę sobie faceplama i to takiego, że przeprawie mi twarz xD
Okejka, to ja chyba zrobię coś dla ludzkości i skończę ten komentarz :D
Czekam na następny wpis!
Ściskam,
~ secondvisage
A, i pozdrawiam Drogą Ingę Gryzeldę Bezbarwną II (NIE ZAPOMINAŁAM! :) )
OdpowiedzUsuńNowy rozdział u mnie ;) Wpadnij jak masz ochotę ;)
OdpowiedzUsuńNa spokojnie ;) Wierze Ci, że bierze Cię na mdłości zazwyczaj szkoła działa negatywnie na człowieka:(, Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKobieto kobieto ty to już chciałabyś wszystko wiedzieć ^^ Już wiem czemu lubisz Blance bo ona dużo wie :P Powiem Ci tak jeśli chodzi o chłopców to będziesz ich miała dużo w następnym rozdziale i tyle Ci powiem a czy to było specjalnie ominięte to dowiesz się w stosownym czasie ;) o właśnie z zauroczeniem też sobie poczekaj do następnego podrozdziału ^^ Dopiero się będzie działo, a ile się dowiesz ;) Jeden z moich ulubionych ukaże się w piątek wieczorem :) Dzięki za poprawki i podanie stronki ;) Pozdrawiam i czekam na Sowę wiesz o tym :(
OdpowiedzUsuńU mnie bonus walentynkowy!
OdpowiedzUsuńGorąco zapraszam w wolnej chwili!
I szczęśliwych i romantycznych walentynek życzę! ♥
Ściskam,
~ secondvisage
Zapraszam Cie Kochana na nowy podrozdział;)
OdpowiedzUsuńKochana Moja!
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, taki wesoły, naprawdę się uśmiałam :) Teksty Lidki i Wiktora są przekomiczne, przede wszystkim ich przekomarzania się. Nic tak nie poprawia mi humoru jak te Twoje teksty :)
Czyli Lidia jest zakochana. Może sama jeszcze tego nie widzi, ale skoro zauważają to bliscy, nawet babcia , to coś w tym jest. Zresztą nawet ja zauważyłam, że opisujesz Lidkę jakąś taką weselszą. Czy to zasługa Sebastiana? No troszkę szkoda, że nie było go w tym rozdziale, ale mam nadzieję, że wkrótce będzie go dużo.
Monika nie rezygnuje z boju o Wiktora. "Monika czerwona jak burak, szybko kucnęła aby zawiązać (zawiązanego!) buta." - haha, padłam i nie wstaję. Wiktor wziął do niej numer więc to coś znaczy. Umówią się?
Lecę czytać kolejny rozdział!
Jestem już na rozdziale z 9 lutego ^^- szał! Teraz jestem tylko miesiąc do tyłu;d
OdpowiedzUsuńNie masz pojęcia, jak tęsknię za czasami, gdy byłam z rozdziałami na moich ulubionych blogach na bieżąco...
Ale nic, dość użalania się!
Muszę się zebrać w sobie, żeby Cię przywołać do porządku! CO TAK KRÓTKO? Mam nadzieję, że ładnie poprawiłaś się w kolejnych rozdziałach z długością postów (oj, sprawdzę to!)
Dość dużo haczyków od ę i ą Ci pouciekało w tym rozdziale, więc podarowałam sobie ich wyklejanie poniżej (bystra z Ciebie dziewuszka, jak przeczytasz uważnie tekst, to na pewno pojmiesz w lot, gdzie ich zabrakło;))
Wykleiłam natomiast inne nowalijki:
@" twardo stąpała po rzeczywistości" poprawny związek frazeologiczny brzmi: twardo stąpać po ziemi
@"pułki" półki
@"kakaem" kakao (nie odmienia się tego wyrazu)
To tyle. Rozdział wyszedł Ci bardzo zabawny:D Świetnie się bawiłam, czytając uszczypliwości, jakie prawili sobie Wiktor z Lidką;d
Na gwiazdkę poproszę o takiego starszego brata jak Wiktor ^^
Ciekawi mnie, co ten chłopak wykombinuje z numerem Moniki? Nagle na amory mu się zebrało?;d
Dziś już niestety nie doczytam dalej, bo oczka kleją mi się do snu;d Ale zasnę dzięki Tobie w dobrym humorze;)
Dobranoc!