sobota, 23 listopada 2013

Rozdział szesnasty

     Usiadłam na huśtawce zawieszonej na werandzie. Rozłożyłam się wygodnie i czekałam, aż Wielki Brat zniknie za drzwiami rodziny Kwiatkowskich (i Halbertów), jednak jak na złość spojrzał na mnie z wyczekiwaniem.
- Nie idziesz? - zdziwił się, marszcząc brwi.
- Nie, idź pierwszy.
- Czemu? - a co Cię to interesuje?!
- Czekam na kogoś. Idź  i wstaw wodę na herbatę, proszę.
      Kiwnął głową, zostawiając mnie samą. Najwidoczniej wyczuł, że nie mam ochoty na jego towarzystwo.
W sumie kto by miał W TAKIEJ chwili ochotę na jakiekolwiek towarzystwo? Właśnie się upewniłam w przekonaniu, że nie wszystko muszę wiedzieć. A zwłaszcza rzeczy związane z naszą rodziną.. Bardzo mnie to zabolało. Dlaczego? Ponieważ rodzina jest związana ze sobą mocną więzią. A ukrywanie czegoś, istnienie jakiejkolwiek tajemnicy dotyczącej chociażby jednej osoby, burzy cały ład i porządek, który niełatwo jest zrekonstruować. Przecież nie da się zaufać komuś w takim samym stopniu jak przez przerwaniem więzi.
Oni po prostu chcieli dla mnie dobrze.. Nie chcieli, abym cierpiała.. Dziewczyno spójrz na to racjonalnie!! Wtedy nie ukrywaliby tego przed tobą! Nie chowaliby głowy w piach i unikali wszelkiej odpowiedzi. Odpowiedzialności.
     Po policzku spłynęła mi gorzko-słona łza, którą pośpiesznie wytarłam. Nie chciałam znowu być słaba. Muszę być silna, jak nie dla siebie, to dla reszty świata. On potrzebuje silnych i nieustępliwych ludzi.
     Dzisiaj nawet piękne niebo do mnie nie przemawiało. Nie widziałam jego duszy, byłam ślepa. Moje oczy zaszły warstwą egoizmu. Złapałam zębami dolną wargę próbując się uspokoić, ale nie przynosiło to oczekiwanego rezultatu, więc wbiłam sobie paznokcie w dłoń.
- Co robisz? - usłyszałam zdziwiony głos Ilony. Dopiero ją zauważyłam. Szła w moją stronę, opatulając się skórzaną kurtką. Noce robiły się coraz zimniejsze..
- Czekam na ciebie - zaśmiałam się i zachęciłam, aby usiadła obok mnie - Za ile przyjdzie Monika?
- Niedawno pisała, że wysiadła z autobusu i jest już blisko.
- A, okey. To czekamy w środku czy tutaj?
- Nie wiem czy trafi. Nawet ja miałam małe problemy. Gdybyś nie czekała na mnie pewnie bym ominęła twój dom - przyglądała mi się badawczo, obserwując moje reakcje. - Lidka, wszystko dobrze?
- Tak, a co? Coś się stało? - zachciało mi się płakać, a w gardle poczułam wielką gulę, która w cale nie utrudniała mi życia.
- Lidka! Ilka! - odwróciłyśmy się na dźwięk radosnego głosu Moniki, która biegła w naszą stronę z wielką torbą na ramieniu.
- Hej! - wstałyśmy zgodnie z huśtawki witając nowo przybyłą.
- Zapraszam - otworzyłam drzwi i wpuściłam pierwsze dziewczyny, po czym zamknęłam za nami drzwi.
Dziewczyny rozebrały się z kurtek i powiesiły je na wieszakach, nie skąpiąc komplementów na temat wnętrza domu, jak i jego zewnętrznej skóry i tła.
      Zaprowadziłam je do mojego małego królestwa, mojej przystani.. Usiadłyśmy na łóżku i Zaczęłyśmy gadać o najfajniejszym przystawieniu ciuchów. O dodatkach i fryzurze. Gdy przygotowałyśmy cztery zestawy, nie mogłyśmy dojść do porozumienia. Każda obstawała przy swoim zdaniu, mając w zanadrzu swoje argumenty. Monice spodobała się kreacja z delikatną szarą sukienką i jaskrawym, odpinanym sweterkiem, a do tego botki. Mi najbardziej się podobała czarna, przylegająca spódnica, do tego jasny sweterek i skórzana kurtka.
Ilona zaś nie mogła się zdecydować. Nie mogła powiedzieć do końca, który zestaw jej się najbardziej podoba, gdyż każdy w jakimś stopniu był dla niej odpowiedni.
- Lidka! - wszystkie odwróciłyśmy się w stronę otwierających się drzwi, w których stał nie kto inny jak Wiktor - Cześć dziewczyny - uśmiechnął się tym swoim typowo szczeniackim wyszczerzem - Chcecie może coś do picia? Jedzenia? A Ciebie woła mama.
- Nie dzięki - odpowiedziały jednocześnie.
- Zaraz przyjdę - uśmiechnęłam się do nich przepraszająco - Mam nadzieję, że lubicie czerwoną herbatę - Złapałam Wiktora za ramie i wyciągnęłam go z pokoju, zamykając za nami drzwi.
- Puka się - wysyczałam - Co ode mnie chce?
      Brunet wzruszył ramionami udając niewiniątko. Westchnęłam i zeszłam na dół, ciągnąc go za sobą. Nie protestował. Gdy weszliśmy do kuchni mama siedziała na jednym ze stołków barowych przy wyspie. Puściłam Wiktora i podeszłam do lodówki wyciągając potrzebne mi produkty.
- Zrób herbatę - poprosiłam i zajęłam się tworzeniem kolorowych kanapek. - Chciałaś coś ode mnie? - spojrzałam w jej przeraźliwie zielone oczy, których tak bardzo zazdrościłam. Uśmiechnęła się do mnie łagodnie, po czym wyciągnęła do mnie ręce, czekając na mój ruch. Nie do końca wiedziałam co w tej chwili mam zrobić. Poczułam się niezręcznie, a mimo to podeszłam do niej, nie unikając jej delikatnego jak piórko spojrzenia. Chwyciła moją dłoń w swoje i po prostu się mi przyglądała, jakby za chwilę miała mnie stracić,a chciała utrwalić, zapisać sobie mój obraz w pamięci. Wyryć go w krwawej ścianie wspomnień. Patrzyła się jakby coś zaraz miało się zburzyć. Nieodwracalnie zniszczyć. Przepaść.
- Mamo...? - zaczęłam niepewnie.
- Rafał przyjechał - powiedziała to tak lekko jakby chwaliła dzisiejsze ułożenie moich włosów, czy pasującą mi bluzkę. Bolało to ją. Nie była mnie pewna. Nie była mnie pewna! Dlaczego!? Przecież wie, że ją kocham. Więc dlaczego, nie była tego pewna? Bała się, że ją zostawię... dla taty? Dla tego zdrajcy, który zniszczył mój dziecięcy światopogląd? Nie, proszę.. nie wątp we mnie. W  moje uczucia...
- Mamo... - poczułam w gardle wielką gulę, której nie mogłam się pozbyć. Nie mogłam wykrztusić ani jednego słowa, które przelewały się przez moją głowę. Otworzyłam usta, chcąc wykrztusić z siebie cokolwiek, ale nie pojawił się żaden dźwięk. Stałam tak, przyglądając się mojej pięknej rodzicielce, której byłam wdzięczna w pełni tego słowa znaczeniu. - Mamo, mogę zaprosić dziewczyny dzisiaj na noc? - w końcu gula pozwoliła mi się w pewnym stopniu odprężyć, jeśli można tu mówić o odpoczynku.
Spojrzała na mnie nie spodziewając się takiego pytania. Gdy otrząsnęła się z łagodnego szoku, kiwnęła głową i uśmiechnęła się do mnie łagodnie, próbując wybadać teren. Odwzajemniła uśmiech, lecz czy był on silny? Tak, zdecydowanie poczułam przepełniającą mnie siłę.
      Zabrałam dłoń i wróciłam do kończenia kanapek.
- Pomożesz mi to zanieść? - zapytałam bruneta, który z uśmiechem przyklejonym do młodej twarzy, kiwnął głową. Zanieśliśmy rzeczy do mojego pokoju, ustawiając je na biurku. Dziewczyny właśnie dyskutowały na temat uczesania.
- Dzięki.
- Luz - powiedział, zabrał swój kubek z tacki i wyszedł zostawiając nas same.
- Masz bardzo przystojnego brata - szepnęła Monika jeszcze przez chwile patrząc w stronę drzwi.
- Eee.. Aha? - spojrzałam na Ilonę, która przytaknęła jej, a odnalazłszy mój wzrok, wzruszyła ramionami.
- Ej, a może pomieszamy? - zaproponowałam dziewczynom, szalenie się uśmiechając. - Nałożysz tą sukienkę, do tego ten jasny sweterek, czarne rajstopy, te botki z łańcuszkami, weźmiesz ta torbę i ten komin?
- W sumie dobry pomysł - zaśmiała się Monika, rozczesując ciemne włosy Ilony.
- W takim razie pasować ci będzie delikatna fryzura. Zrobię parę warkoczyków i sczepię je w taki a'la koczek. Będziesz wyglądać nieziemsko.
      Po pół godzinie Ilona przebrana, umalowana, uczesana, stanęła przed nami i uśmiechnęła się nieśmiało pytając nas o zdanie. Wyglądała bombowo i mogę się założyć, że Krzysiek to padnie na kolana na jej widok. A w kinie?! Boże przecież ominie go cała fabuła! Ech, ci zakochani.
- A właśnie. Dziewczyny, zapraszam was dzisiaj do mnie na noc - uśmiechnęłam się chytrze. Monika ochoczo kiwnęła głową. Ona też była bardzo ciekawa, jak im się potoczy dzisiejszy wieczór.
- Tak więc, będziemy czekać na naszego kopciuszka - zaśmiała się cicho, mrużąc oczy.
- Nie, dziewczyny. Ja wiem co wy planujecie! Nie dacie mi żyć! - Ilona schowała twarz w dłoniach i zaśmiała się wesoło. - To będę coś około dwudziestej pierwszej.
- Okej, napisz jak skończycie. Wyjdziemy po ciebie.
- Eeeej - do pokoju wpadł Wiktor poszukując czegoś wzrokiem. Nagle się zatrzymał lekko przekrzywił głowę. - Łał.. Krzysiek na pewno się ucieszy - zaśmiał się sam do siebie, kiwając nam z szacunkiem głową. Monika zalała się rumieńcem i poprawiła opadający na oko, kosmyk włosów.
- Coś chciałeś? - zapytałam w końcu, nie doczekawszy się żadnych wyjaśnień. - Chciałem się zapytać, czy wiecie, jak dojść do.... Emm - zmarszczył brwi i podrapał się w głowę zdenerwowany. - Do Jabłonkowej! Gdzie to tak w ogóle jest?
- To koło mnie. Musisz dojechać do centrum, a stamtąd autobusem T do Grunwaldzkiej. Później idziesz w stronę parku i skręcasz w prawo. Już wiesz mniej więcej co, gdzie i jak?
- Tak. Wielkie dzięki - uśmiechnął się z wdzięcznością i skierował się w stronę drzwi, lecz zanim wyszedł pożyczył Ilonie dobrej zabawy.
      Wpatrywałam się w niego z podniesioną do góry brwią, dopóki nie zniknął. Że to niby był mój brat? A co mu się stało? Zawsze podrywał moje koleżanki, a tu nic? W sumie to dobrze. Może w końcu zrozumiał, że tylko je nakręcał.

      Idziemy z Moniką w stronę jej domu. Jestem na tym osiedlu pierwszy raz, więc widok zadbanych domków w alejce jest dla mnie czymś pięknym. Padające na nie światła latarni i lekki mróz. Coś pięknego.
- Lidka.. Muszę Ci coś powiedzieć - zatrzymała się i niepewnie na mnie spojrzała. Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc o co chodzi. Zaczęłam się martwić. - Ja... zakochałam się w twoim bracie.
Wmurowało mnie. Dosłownie. ŻE CO?! Dziewczyno źle na tym wyjdziesz!
- Jak to? - zapytałam, przez to poczułam się jak totalna idiotka. A może totalitarna?
- Miałam wam wcześniej o nim powiedzieć, ale w tedy nie wiedziałam, że on jest twoim bratem. Na rozpoczęciu roku spodobał mi się jego uśmiech. Lidka, powiedź coś. Czuję się głupio...
Zaśmiałam się się tylko i pocieszyłam ją uśmiechem. Tylko tyle mogłam zrobić.
- Okej, rozumiem. Dzięki, że mi powiedziałaś, ale mam złe wieści. On ma dziewczynę.
      W jej oczach pojawiło się rozczarowanie, które po chwili zniknęło.
- Nikt nie mówił, że tak łatwo się poddam - wybuchłyśmy gromkim śmiechem. Złapała mnie pod ramię i zaprowadziła do swojego domu, który nie ukrywając był wielki i czysty, i taki jasny, i... po prostu piękny.
- Chodź.
      Jej pokój był dwa razy większy od mojego. Miała w nim porządek i dużo ponaklejanych zdjęć, ożywiających całe pomieszczenie. Wzięła się za pakowanie, a ja pozwoliłam sobie obejrzeć zdjęcia z bliska. Na większości znajdowali się Ilona i Julek, znalazłam nawet pare zdjęć na których jestem ja.
- Kiedy wy je zrobiliście? - przez chwilę śmiałam się z własnej nieuwagi i poszłam dalej, gdzie dostrzegłam czteroosobową rodzinę. Jasnowłosy mężczyzna trzymał w ramionach ciemnowłosą kobietę. Przed nimi stały dwie ciemnowłose dziewczynki. W starszej rozpoznałam Monikę. Młodsza zaś miała trochę jaśniejsze od niej włosy i błyszczące oczy. Uśmiechała się wesoło, a w ręce trzymała jakąś kolorową lalkę.
- Kto to? - zapytałam wskazując na młodszą dziewczynkę.
- Moja siostra - powiedziała krótko.
- Zapoznasz mnie z nią kiedyś? Wydaje się słodziutka - zaśmiałam się na samą myśl, że musi być bardzo podobna z charakteru do Moniki. A może jest bardziej energiczna? Spontaniczna?
- Ona śpi... To znaczy, zapadł a śpiączkę.

__________________
Mam nadzieję, że warto było czekać na ten rozdział. W sumie mi się podoba :) No może nawet bardziej niż się przyznaję, ale przemilczmy ten temat.
Czekam na wasze opinie i jeśli wyłapiecie jakieś błędy to wybaczcie.

9 komentarzy:

  1. Rozdział fajny ,że tak powiem.
    Moniki siostra jest w śpiączce ciekawe jak
    Lidia na to zareaguje i co doprowadziło do tej
    śpiączki.
    Czekam na next Danielciax

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam przyjemność zaprosić na nowy rozdział "Odrobiny szaleństwa".
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam.

    Dziękuje za odpowiedź i obiecuje, że niedługo wezmę się za resztę Twoich rozdziałów, niestety na razie nie mam czasu. Gdzie podziały się wakacje, w których nie mam co robić z wolnym czasem?

    Widzę, że jesteśmy dwoma różnymi osobami, które łączy najwyżej pasja do pisania. Oczywiście nie mówię, że to źle, wręcz przeciwnie – lubię poznawać zupełnie nowych ludzi. Może zacznę od tego, że jestem ateistką i stworzenie świata, widzę bardziej jako Wielki Wybuch. Zastanawia mnie, czy wierzysz w historie Adama i Ewy i odrzucasz teorie ewolucji?

    Felieton bardzo chętni mogę Ci wysłać, miło by było usłyszeć co sądzisz na jego temat. Mogłabyś podać mi swój e-mail?

    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam mieszane uczucia, co do tego rozdziału. Może wynika to z tego, że czekałam na niego i trochę się... rozczarowałam;d Sądziłam, że już rozwiniesz wątek ojca Lidki, ale Ty kazałaś mi jeszcze czekać;d! Niedobra! Nie wiem czemu, ale jestem ciekawa, jak będzie wyglądać rozmowa ojca z córką. Skoro dziewczyna żywi do niego takie, a nie inne uczucia, można się spodziewać iskier...
    Za to jak zwykle podobała mi się scena z Wiktorem:D To, jak nagle wparował do pokoju dziewczyn i zapomniał o co chciał zapytać, było urocze;d Z kolei scena, gdzie koleżanka Lidki wyznaje jej, że zakochała się w jej bracie.. .cóż, musiała być niezręczna dla Lidki, ale ona najwyraźniej jest do tego przyzwyczajona;d

    I jak tu nie kochać Wiktora?:D

    Dwie małpeczki:
    @" Nie wiem czy trafi. " przecinek przed "czy"

    @"- Nie dzięki" przecinek po "nie"

    Chciałam jeszcze na koniec odnieść się do Twojego komentarza u mnie:
    "Po przeczytaniu rozdziału czuję się pusto, a jak pomyślę, że jeszcze poczekam na cd. to już w ogóle moja bezbarwność staje się bezbarwna :<
    Mocno ściskam i wyczekuję z lunetą kolejnego rozdziału :)"- bezbarwna bezbarwność Bezbarwnej! xD Wybacz, że się śmieję, ale niesłychanie mnie rozbawiłaś xD
    Dziękuję za obecność!:)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominuję Cię do Liebster Award, więcej szczegółów u mnie na blogu

    http://love-is-senseless.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Serdecznie zapraszam do mnie na nowy rozdział :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie pojawił się nowy rozdział :) Zapraszam serdecznie i ściskam.

      Usuń
  7. Kochana!

    Strasznie podoba mi się ten rozdział. Jest przede wszystkim świetnie napisany! Tym razem zacznę, tak na przekór, od tej mniej przyjemnej części, a mianowicie od błędów. Po pierwsze, w obu tych zdaniach: "Kiwną głową, zostawiając mnie samą" oraz "Pomożesz mi to zanieść? - zapytałam bruneta, który z uśmiechem przyklejonym do młodej twarzy, kiwną głową" powinno być "kiwnąŁ"- zgubiłaś "ł" na końcu. Po drugie to zdanie "Po pół godzinie Monika przebrana, umalowana, uczesana, stanęła przed nami i uśmiechnęła się nieśmiało pytając nas o zdanie. " Musiałaś się pomylić, bo przecież chodziło o Ilonę, a nie o Moniką, prawda? ;)
    A teraz już przyjemniejsza część.
    Czyli Lisia jeszcze nie spotkała się z ojcem. Jestem ciekawa kiedy do tego dojdzie. Strasznie szkoda mi mamy Lidki, strasznie przejmujący był ten jej smutek jaki dało się wyczuć gdy siedziała w kuchni. Czego Robert chce? Po co przyjechał? Jakim prawem burzy idealne szczęście rodziny? Coś mi się wydaje że ojciec Lidki i Wiktora to taka mąciwoda.
    Wiktora jak zwykle uwielbiam <3 Domagam się więcej go w opowiadaniu! Jestem całym sercem za tym chłopakiem. Monika zakochana w Wiktorze? Powiem Ci że to nie jest aż taki wielki szok. Prędzej czy później musiało dość do tego, że któraś z koleżanek zwróci uwagę na tego przystojniaka. A skoro Ilona jest zajęta, padło na Monikę. Tylko że jest jeszcze Natalka. Ciekawa jestem czy ten związek przetrwa i czy/kiedy Wiktor zainteresuje się Moniką. Według mnie tworzyliby wspaniałą parę!
    Ściskam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  8. Przy okazji zapraszam również do mnie. Pojawił się nowy rozdział "Odrobiny szaleństwa".

    OdpowiedzUsuń