czwartek, 22 sierpnia 2013

1* ROZDZIAŁ BONUSOWY

   Wpierw chciałabym wam przybliżyć mój pomysł :)
No to zaczynając, rozdział bonusowy będzie pojawiał się między rozdziałem z dziewiątką, a pełną liczbą następnego rozdziału. Czyli, na przykład teraz pojawi się między dziewiątym a dziesiątym. Kolejny między dziewiętnastym a dwudziestym. Jako zakończenie owego cyklu, który będzie się powtarzał nie wiem jak długo ;P
    Jako pierwszy bonus będzie to pare fragmentów z przeszłości Lidii, abyście mogli lepiej poznać jej uczucia, historię... ją samą. Kolejny bonus będzie związany z kolejną postacią. Ale to już muszę się zastanowić kogo kopnie taki zaszczyt ;D
     Miłej lektury.

*  *  *

     - Mamo, gdzie jest tato? - zapyta mała dziewczynka przytulając się do swojej rodzicielki. Kobieta przygarnęła swoją jedyną córkę do piersi, delikatnie całując w czoło. 
- W pracy, kochanie - powiedziała, patrząc w ciemne oczy dziewczynki, które wydawały się tak podobne do oczu jej ojca. Jej karmelowa karnacja idealnie pasowała do długich, prawie czarnych włosów, które układały się w małe pukle - W pracy - powtórzyła, próbując przekonać tym samą siebie.
- A kiedy wróci? - kobieta spojrzała na nią oczami wypełnionymi bezgraniczną miłością. Poprawiła kołdrę dziewczynki i usiadła z zamiarem opuszczenia wygodnego łóżka córki. Zanim jednak wstała, zgarnęła z oczu małej kosmyk ciemnych włosów.
- Kiedy będziesz już spała - uśmiechnęła się do niej pocieszająco. Lidia naciągnęła różową kołdrę w księżniczki, aż pod sam nosek.
- Dobranoc mamo - powiedziała zmęczonym głosem.
- Dobranoc kochanie...

*

    Lidia powoli otworzyła swoje zaspane oczy. Obudziły ją krzyki. Rozejrzała się po pokoju, w którym siedział jej starszy braciszek. Siedział na parapecie i oglądał latające ptaki. Lubiła jak siedział u niej w pokoju, wtedy czuła się bezpieczna. Cieszyła się też, że będzie mogła się z nim pobawić.
- Dzień dobry - powiedziała zwracając na siebie jego uwagę. 
- Już wstałaś - stwierdził nieobecnym głosem. Zeskoczył z parapetu i usiadł na drewnianym krzesełku stojącym obok jej biurka. 
    Dziewczynka podniosła się z łóźka i podeszła do szafki, w której znajdowały się jej ubrania. Już sama potrafiła się ubrać, bez pomocy mamy. Była z tego dumna. 
- Pobawimy się? - chłopczyk pokręcił głową.
- Najpierw musisz zjeść śniadanie - wstał i chwycił swoją siostrzyczkę za rączkę. Za wszelką cenę musiał ją chronić. Ona była za mała, żeby dostrzec to, że między ich rodzicami zrodziła się nienawiść. Ojciec, zamiast bawić się z nimi, znikał na całe dnie jak i nie noce. Matka płakała jak tylko zasypiali, rozmyślając nad przyszłością. Ale on ją ochroni. Bo jest dla niego ważna. Nikt jej nie skrzywdzi, dopóki on będzie żył - taką złożył sobie obietnicę...

*

    Już nie była dzieckiem, a przynajmniej się nim nie czuła. Nie mogła. Dzisiaj się miała spotkać z tatą, który wyjechał na jakąś dłuższą delegację - tak mówiła im mama. Wiktor cały dzień chodził wkurzony, nie rozumiała go. Uśmiechnęła się do swojego odbicia lustrzanego, które wyobrażała sobie jako swoją siostrę bliźniaczkę, której mogłaby się ze wszystkiego zwierzać .
    Rafał Halbert - tak nazywał się ojciec tej słodkiej dwójki kręcącej się na niezbyt wygodnych krzesłach pobliskiej pizzerii. Właśnie czekali na swoje zamówienie. Ciemnooki mężczyzna już od dłuższego czasu zastanawiał się jak im to powiedzieć. Tyle dyskusji przeprowadzał w swojej głowie, przewidział każdą reakcję. Jednak nie potrafił im tego teraz powiedzieć.
   Zza rogu wyłoniła się wysoka blondynka o zgrabnej figurze, niosąca ich parujące jeszcze pizze. Uśmiechnęła się do niego zalotnie, delikatnie mrużąc oczy. Odwzajemnił uśmiech, a biorąc talerz od dziewczyny, niechcący, dotknął jej dłoń. Przez chwilę jeszcze patrzył, jak odchodzi kręcąc swoją zgrabną pupą. Gdy się odwrócił, napotkał lodowate spojrzenie swojego dwunastoletniego syna.
     Zrozumiał, że on wie.
- Smacznego - powiedziała radośnie Lidia, zabierając się za jedzenie małej pizzy z dużą ilością sera, który tak uwielbiała.
- Smacznego - uśmiechnął się do nich, obserwując ich zdecydowane ruchy. Już nie byli dziećmi. Rozczuliła go ta myśl. I nagle poczuł się winny. Winny tego, że za chwilę wszystko zniszczy.
    Mimo, że przemyślał wszystko, co do najmniejszego szczegółu. Nie spodziewał się takiej reakcji. Pare minut temu im powiedział. Powiedział, że odchodzi; że nie kocha już mamy, ale ich chciałby zabrać ze sobą. Chciałby, aby z nim zamieszkali, bo ich kocha.
- Ale z ciebie tchórz! - wykrzyczał mu prosto w twarz Wiktor - Cholerny robal, który zawsze się tłumaczy! Żałuję, że zgodziłem się na to spotkanie. Choć Lila - chwycił dziewczynkę, która miała łzy w oczach.
Chciał ją przytulić, zapewnić, że wszystko się ułoży, ale ona odeszła. Odeszła z tym, który jest do Rafała tak podobny.
Oby on nie popełnił moich błędów - pomyślał.
- Wiktor, ty wiedziałeś - dziewczynka stwierdziła czkając. Nie potrafił jej uspokoić. Od godziny siedzieli na placu zabaw, a on był bezradny. Dziwił się, że nadal miała czym płakać, że nie wypłakała jeszcze swojego wewnętrznego jeziora łez. Nic nie odpowiedział. Przytulił ją tylko, chowając w ramionach. Wiedział, że czuła się przy mnie bezpieczna. Zadygotała i znów się rozpłakała. Miał ochotę walnąć głową w mur.
Boże, jak długo jeszcze pozwolisz by cierpiała?! Ona jest zbyt delikatna. Wysłałeś jej do złej rodziny, do nie tego domu. Pomyliłeś się! - krzyczał w myślach.

*

    Siedziała w pokoju odrabiając lekcję. Już od jakiegoś czasu Wiktor jej się przyglądał, jednak nie potrafiła mu spojrzeć w oczy. Właśnie kończyła uczyć się wiersza, który nauczycielka zadała na poniedziałek, a Lidia jak zwykle musiała uczyć się na ostatni dzień.
- Lidia - zaczął - chciał pogadać, ale ona nie mogłam. Nie potrafiła się odezwać, nie chciała. Już od ponad tygodnia w ich domu panuje cisza. Nikt z nikim nie rozmawia - Lidia, proszę.. - dziewczynka pokręciła głową, wskazując mu drzwi. Wstał zdenerwowany po czym wyszedł z jej pokoju. Po chwili usłyszała głośny trzask drzwiami.
     Wiedziała, że chce jej pomóc, ale musiała poradzić sobie z tym sama.
Przecież całe życie nie będzie mnie niańczył - pomyślała. Była mu wdzięczna za to, że jest. Kochała go, jej starszego braciszka, ale nie chciała być słaba. Musiał to zrozumieć...

*

     Od czasu, gdy skończyła się sprawa rozwodowa państwa Halbertów, w domu Kamili i jej dzieci panowała spokojna atmosfera. Wiktor mimo, że znikał gdzieś na całe dnie, nie sprawiał wielkich kłopotów. Lidia stała się spokojniejsza niż wcześniej była - zamknęła się w sobie. Dziewczynka przesiadywała wieczory zamknięta w pokoju, większości swego czasu spędzała na czytaniu książek. Uciekała do innego świata, gdzie postacie miały większe kłopoty niż ona. Podziwiała je.
      Po paru miesiącach sytuacja wielce się nie zmieniła. Wiktora nadal można było spotkać w godzinach wieczornych lub porannych, Lidia nadal była nadzwyczaj spokojna, a Kamila szczęśliwa. Każdy przechodził ten czas inaczej, z tym, że Kamila dzieliła swe bóle i troski z nowym mężczyzną, którego postanowiła przedstawić dzieciom.
      Pewnego wieczora zaprosiła mężczyznę na kolację.
      Wiktor wpadł do domu jak opętany z rozciętą górną wargą i opuchniętym okiem, które przybierało kolor niedojrzałego banana. Ubranie miał całe w błocie.
- Kto to? - przystanął w przejściu i spojrzał na nieznanego mu mężczyznę, który panoszył się u niego w domu.
- Boże! Dziecko co ci się stało?! - krzyknęła Kamila dostrzegając stan chłopca. Podbiegła do niego i przyjrzała się jego twarzy - Zaraz wrócę. Dokończysz? - zwróciła się do blondyna, który nie wiedział co w tej chwili zrobić. Nie znał syna Kamili, więc nie chciał się do niego odnosić jak do znajomego. To mogłoby źle zacząć ich znajomość.
- Mamo, kim jest ten facet? - Wiktor zapytał zdejmując brudne ubranie.
- To mężczyzna o którym wam opowiadałam. Uprzedzałam, że dzisiaj go przyprowadzę.
- Dobra wyjdź! Umyję się tylko - powiedział odpychając rękę Kamili, w której trzymała wacik nasiąknięty wodą utlenioną.
       Wyszła w tej samej chwili co Lidia. Mała miała przestraszoną minę.
- Co się stało? Gdzie Wiktor?
- Myję się. Chodź, zaraz będzie kolacja - dziewczynka przytaknęła i zamknęła drzwi pokoju, po czym obie skierowały się do kuchni.
- Dzień dobry - przywitała się grzecznie i usiadła przy stole.
- Dzień dobry - odpowiedział blondyn uśmiechając się serdecznie do dziewczynki. Nigdy w życiu nie widział takich ciemnych oczu, jak miała ta mała. Przerażały go, ale też i fascynowały.
- Lidia to jest Maciek - położyła rękę na ramieniu blondyna, chcąc dodać mu siły. Wiedziała, że się stresuję, a panująca tu atmosfera, wcale mu w tym nie pomagała - Maciek, to jest Lidia, moja córka - przedstawiła uśmiechającą się dziewczynkę.
- Miło mi cię w końcu poznać. Kamila... to znaczy mama dużo mi o tobie i o twoim bracie mówiła.
- Nam również o panu opowiadała.
      Pierwsze koty za płoty - pomyślał. Da sobie radę.
- Mam nadzieję, że lubisz spaghetti - powiedział oblewając ugotowany makaron zimną wodą.
- To moja ulubiona potrawa - dziewczynka uśmiechnęła się radośnie. Do pokoju wszedł Wiktor. Przebrał się w dżinsy i granatową koszulkę, na którą kapały krople wody z niedokładnie wytartych włosów.
- Wiktor to jest Maciek - Kamila uprzedziła pytanie, które już miał zadać.
- Miło mi Pana poznać, nazywam się Wiktor - powiedział chłodno i usiadł koło Lidii, lecz gdy zauważył, że nie leży obok niej jej pomarańczowy kubek, wstał i zrobił jej herbatę. To był jej dziwny zwyczaj, który przejęła po tej kanalii - ich ojcu. Zawsze piła herbatę, uwielbiała ją, a szczególnie smakowała jej w pomarańczowym kubku - jej ulubionym.
- Mnie również - uśmiechnął się niepewnie, po czym wraz z Kamilą zajęli się nakładaniem potrawy.
    Po skończonym posiłku rozmawiali o różnych tematach. Kamila opowiadała dziwne historie związane z jej potomstwem, których żadne z nich nie pamiętało. Lidia streściła fragment książki, którą ostatnio zaczęła czytać, a Wiktor... A Wiktor obserwował i słuchał. Nie podobał mu się ten gość...
*  *  *

__________
Ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolona :) mam nadzieję, że wy również.
Rozdział 10 prawdopodobnie pojawi się... jak go napiszę ^^ ale postaram się zrobić to do wtorku? Ew. soboty.
No to do kolejnego ;D

9 komentarzy:

  1. HaHa xD Rozbawiłaś mnie bardzo tym "kogo kopnie takie zaszczyt" xD!
    Dziś mamy Lidię, tak.. Zaskoczyło mnie bardzo, że zaczęłaś opis tej postaci, cofając się aż do czasów dzieciństwa. Przyznam, że miałam obawy. Pomyślałam sobie: "Boże, ten tekst nie jest taki długi, jak ta Bezbarwna chce tu wcisnąć cały życiorys?!", ale nie zawiodłaś mnie :D Bardzo zgrabnie ujęłaś wcześniejsze wydarzenia i zostawiłaś mnie z pewnym... niepokojem, który towarzyszył Wiktorowi dot. Maćka.
    Rozdział 10? Byłoby cudnie, gdyby był jutro, jeśli nie, to może jakoś wytrwam do wtorku;d

    OdpowiedzUsuń
  2. A skąd pomysł na taki bonus?? Coraz bardziej wciąga mnie Twoja opowiadanie. Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału :D ale wyczuwam jakąś intrygę nie wiem czemu. Myślę, że coś złego się dzieje. Ale to tylko moje przemyślenia, więc mogą być błędne :)

    ps: pisz szybciej bo ciężko usiedzieć na krześle czekając na kolejny rozdział ;p

    Pozdrawiam
    Imalia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, moja droga Imalio, nie mogę zaprzeczyć ani potwierdzić twojej tezie ;D
      Jeżeli wciąga to znaczy, że opowiadanie jest na jakimś poziomie, bynajmniej nie na parterze.
      A co do bonusu to moja przyjaciółka podsunęła mi taki pomysł, aby napisać coś o Lidii :D
      Również pozdrawiam <3

      Usuń
  3. A teraz czas na komentarz, nie związany z treścią Twojego bloga: zrobiłam coś, ale nie jestem pewna, czy dobrze. Zajrzyj proszę na mojego bloga i wejdź w zakładkę: "SĄ ZE MNĄ". Znajdziesz tam coś miłego na swój temat. Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na charm--of--life.blogspot.com na II rozdział opowiadania o trzech różnych dziewczynach ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny pomysł z tymi bonusami :D Dobrze wiedzieć coś więcej o bohaterach, a w ciągu bieżących wydarzeń, napisanie o tym zajęłoby dużo, dużo czasu, więc bardzo się cieszę, że właśnie takie rozdziały będą się pojawiać :D
    Odejście rodzica to na pewno bardzo trudna rzecz dla dziecka. Nie przeżyłam tego, więc nie potrafię sobie wyobrazić jak się czują.
    Czemu Wiktor nie polubił Maćka? Może nie lubiłby też nikogo innego, ale nie wiem. Ja tam go lubię ;)
    Mam jeszcze takie małe pytanko. O ile Wilktor jest starszy od Lidii? Bo jakoś nie ogarnęłam tego do tej pory xD

    Ps. Zapraszam do mnie na kolejny rozdział "Dance in the rain"

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah ;D Bardzo się cieszę, że rozdział Ci się spodobał.
      A co do Wiktora, to wszystkie informacje zostały umieszczone w zakładce ''Bohaterowie'' :) zapraszam do zapoznania się z nimi. Ale zdradzę Ci ten sekret.. Wiktor jest starszy od Lidii o 2 lata :p

      Usuń
  6. Hej :) Zostałaś nominowana do Versatile Blogger :)
    Więcej informacji u mnie http://ludzka-istota.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej!

    Kurczę, bardzo podoba mi się pomysł z tymi bonusami. Takie historie z przeszłości, wyciągnięte z życiorysu, pozwalają bardziej zrozumieć bohaterów, ich zachowania i przeżycia. W przepiękny sposób opisałaś tę pustkę, którą odczuwały dzieci po odejściu ojca, jak również tę troskę Wiktora o młodszą siostrę. Cudeńko! <3
    Ta rozmowa na początku pomiędzy Kamilą i małą Lidią jest strasznie rozczulająca i przyjemna w odbiorze. Za to Wiktor jeszcze bardziej zyskał w moich oczach - chłopak od najmłodszych lat obiecał sobie, że będzie chronił i dbał o siostrę. Wziął sobie za swoisty cel zastąpienie jej, choć w pewnym stopniu,ojca. Teraz rozumiem, dlaczego rodzeństwo jest ze sobą tak blisko.
    Podobnie jak Czarny Kapturek miałam wątpliwości co do tego, jak zmieścisz życiorys Lidii w jednym rozdziale i zgadzam się w 100 %, że zrobiłaś to po mistrzowsku. Zawarłaś tutaj wszystko, co powinno być - smutek i rozczarowanie dzieci, próby matki by dom był wciąż domem, poznanie Maćka.. Bardzo, a to bardzo podoba mi się ten rozdział, i dziękuję Ci za niego :*

    Teraz troszkę mniej przyjemna część, bowiem zgrzytnęło w paru miejscach, a więc:

    ^ "Już wstałaś - stwierdził nieobecnym głosem. Zeskoczył z parapetu i usiadł na drewnianym krzesełku stojącym obok jej biurka. Dziewczynka wstała i podeszła do szafki.." - Najpierw Wiktor stwierdza "już wstałaś", a dopiero za chwilę piszesz, że "dziewczynka wstała". Według mnie to troszkę bez sensu i wydaje mi się, że Wiktor powinien powiedzieć "Już nie śpisz"/"Już się obudziłaś".

    ^ "Smacznego - uśmiechnąłem się do nich, obserwując ich zdecydowane ruchy. Już nie byli dziećmi. Rozczuliła go ta myśl. I nagle poczuł się winny. Winny tego, że za chwilę wszystko zniszczy." - Dlaczego po słowie "smacznego" jest pierwsza osoba, skoro piszesz w trzeciej? Pewnie wkradł się jakiś chochlik podczas pisania. Powinno być "...uśmiechnął się do nich..."

    ^ "Wiktora nadal można było spotkać w godzinach wieczornych lub porannych, Lidia nadal była nadzwyczaj spokojna" - W jednym zdaniu powtórzenie słowa "nadal". Jedno "nadal" możesz zastąpić np słowem "wciąż"

    ^ "- Kto to? - przystaną w przejściu" - przystanąŁ

    ^ "- Co się stało? Gdzie Wiktor? - Myję się." - Powinno być "Myje się"

    Tyle :) Lecę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń