piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział trzeci


      Kręciłam się przez chwilę na wersalce Wiktora, czując jak jego czujne spojrzenie, cierpliwie śledzi moje pozbawione gracji ruchy. Unikałam jego wzroku z czasem żałując, że w ogóle zdecydowałam się do niego przyjść.
- Chcesz herbaty? - zapytałam wstając.
- Lidia, o czym chciałaś pogadać? - zapytał nie pozwalając mi się wycofać. Zawsze tak było, odkąd rodzice się rozwiedli, stanowimy dla siebie - w jakiejś części - oparcie. Bo łączą nas więzi...
- Ja... - zaczęłam, pokręciłam głową i przykleiłam na twarz wyuczony uśmiech. - Już nie ważne.
- Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć - powiedział to z taką łagodnością i tonem, który podpowiada, że można mu zaufać.
      Nie znosiłam, gdy tak robił.
      Zachowywał się tak, jak gdyby znał każdego człowieka na wylot; przeżywał sytuacje wraz z nim, przez co obdarza się go jeszcze większym zaufaniem.
- Boję się - przymknęłam powieki, unikając jego wnikliwego wzroku, lecz to i tak wiele nie dało.
      Czułam, że na mnie patrzy.
      Oparłam się o komodę stojącą koło drzwi, zaciskając na jej krawędzi palce, by choć przez chwilę poczuć się pewniej.
- Czego się boisz? - spytał, zachęcając mnie do kontynuowania wątku - niczym mój prywatny psychiatra.
- Wiktor! Proszę Cię - na mojej twarzy pojawił się brzydki grymas. Posłusznie powstrzymał się przed kolejnym pytaniem.
      Chciałam by przestał. Stałam tam kilka chwil ze świadomością, że sama się o to prosiłam. Przecież nikt nie stał za mną tam - przed drzwiami - i nie zmusił mnie do wejścia tutaj. - Ja po prostu... Nie wiem, czy się tutaj nadaje. Spójrz. To miasto, ten dom, to życie. To nie ja. Nawet nie mam z kim tutaj porozmawiać.
- Przecież masz mnie. Niedługo zacznie się szkoła, więc poznasz nowych ludzi. A przecież dzisiaj zapoznałaś się z córką znajomego Maćka. Nie polubiłyście się?
      Pokręciłam głową, zaprzeczając jego domysłom.
- To nie o to chodzi - prawą ręką przejechałam po wilgotnych włosach. - Ty... nie masz wrażenia, że jesteśmy tu na siłę? Że mama wolałaby, gdyby nas z nią nie było? Że jej przeszkadzamy?
- Lidia! - Wiktor wstał i podszedł do mnie z surowym wyrazem twarzy. Zmarszczył brwi, chwytając mnie za ramiona i zmusił bym na niego spojrzała. - Mama nas KOCHA. I nie pozwoliłaby nam odejść. Słyszysz? Więc skończ o już tym myśleć. Jest dobrze, a jutro może być o niebo lepiej. Jesteś zmęczona, nie myślisz racjonalnie, więc zmykaj do łóżka. Okej?
      Pokiwałam lekko głową. Brunet obdarzył mnie pocieszającym uśmiechem, który niepewnie odwzajemniłam. Wiktor zabrał ręce, a ja odwróciłam się i nacisnęłam klamkę, przez co po pokoju rozeszło się ciche skrzypnięcie.
- Lidia - spojrzałam w jego szmaragdowe oczy, odwracając się.- Dobranoc.
      Uśmiechnęłam się, wzdychając w duchu.
 - Dobranoc.

      Przez długi czas nie mogłam zasnąć, a gdy już mi się udało, to około 4 nad ranem, coś musiało mnie obudzić.
      Przekręcałam się z jednego boku na drugi, co raz zmieniając pozycję ułożenia mojego ciała. Nie chciałam wstawać o tak nieprzyzwoitej porze, gdyż mogłabym niechcący kogoś obudzić i z samego raza popsuć jednemu z domowników humor, co prawdopodobnie odbiłoby się na reszcie mieszkańców; a poza tym, nie wiedziałabym co ze sobą zrobić.
      Kręciłam się jeszcze około pół godziny, po czym niespokojnie odeszłam w kierunku Krainy Nieświadomości.

      Rano, gdy zadzwoniła do mnie Ilona, byłam w trakcie przygotowań psychicznych przed przybyłym dniem. Leżałam jeszcze schowana po uszy w kołdrze, planując dalszą część dnia, nieświadoma, że została ona już zaplanowana przez inną osobę.
      Z rozmyślań wyrwało mnie dzieło Twenty One Pilots (Guns For Hands). Przez krótką chwilę zastanawiałam się, czy odebrać, czy może dalej słuchać jednej z ulubionych piosenek.
      Przeważyła ciekawość.
      Leniwie wyciągnęłam rękę w stronę parapetu, na którym znajdywała się moja ukochana nokia. Westchnęłam, gdy nie zdołałam jej chwycić. Oparłam się na prawym ramieniu i wyciągnęłam drugą rękę, a gdy telefon bezpiecznie czekał w mojej dłoni, wycieńczona porannymi ćwiczeniami opadłam na łóżko, jednocześnie naciskając zieloną słuchawkę.
      Niestety, należę do większości homo sapiens sapiens, którzy są nałogowymi śpiochami. A z tego co mi wiadomo, nie łatwo jest się tego pozbyć - o ile jeszcze ta osoba chce się wyleczyć.
- Lidia? - usłyszałam niepewny głos Ilony, która zapewne zastanawiała się czy dodzwoniła się do odpowiedniej osoby.
- Tak?
    Westchnęła cicho ze słyszalną ulgą w głosie.
- Cześć! - powiedziała wkładając w te proste słowo tyle energii, że od razu zachciało mi się wstać.
- Hej - odpowiedziałam, po czym ziewnęłam. Odrzuciłam kołdrę na bok, gdyż zrobiło mi się za gorąco. Opuściłam nogi za łóżko, pozwalając by swobodnie wisiały i wyjrzałam za okno.
     Zapowiadało się na dość gorący i bezchmurny dzień.
- Nie obudziłam Cię? - zapytała, na co odpowiedziałam zaprzeczającym mruknięciem. - To dobrze. Wybacz, że dzwonie o tak.... wczesnej porze, ale zastanawiałam się czy nie miałabyś ochoty wyskoczyć dzisiaj ze mną i z Moniką do miasta. No wiesz, zakupy.. - przerwała na chwilę by wypełnić płuca życiodajnym powietrzem - Wiesz, chciałyśmy połazić po mieście, przy okazji byśmy Cię oprowadziły. Planowałyśmy pójść jeszcze na małe zakupy, bo wiesz, niedługo szkoła się zacznie i trzeba jakoś wyglądać. A jeśli jesteś dzisiaj zajęta, to może jutro?
      Nie wiedziałam co odpowiedzieć, w sumie nie miałam co robić, ale...
- Pewnie. Z przyjemnością.
      W taki właśnie sposób umówiłam się z dziewczynami na 12  na wypad do miasta.
      Odłożyłam telefon i przez chwilę siedziałam nieruchomo, analizując całą rozmowę.
      Zapowiada się fajny dzień.
      Westchnęłam ze świadomością, że mam niewiele czasu, więc muszę wstać. Ale to takie trudne!
      Zanurzyłam stopy w puchatym dywanie leżącym przy łóżku. Wstałam przeciągając się, po czym nieśpiesznym krokiem zeszłam na dół, kierując się w stronę kuchni. Już na schodach poczułam słodki zapach smażonych naleśników, co jeszcze bardziej pobudziło mój i tak pusty żołądek.
- Dzień dobry - przywitałam się, wchodząc do pomieszczenia, z którego wydobywała się ta zniewalająca woń.
       Niewysoka blondynka uniosła swój wzrok na patelni i uśmiechnęła się do mnie czule.
- Dzień dobry - odpowiedziała i przewróciła smażonego naleśnika na drugą stronę. - Jak się spało?
- Dobrze, choć pobudka nastąpiła zbyt wcześnie - podeszłam do jednej z wiszących nieopodal kuchenki szafek, z której wyjęłam talerz. Później podeszłam do kolejnego talerza, z tym, że ten był załadowany naleśnikami. Sięgnęłam po jednego, lecz od razu pożałowałam owej decyzji.
- Gorące! - niemal krzyknęłam, w tej samej chwili co wypowiedziała to moja mama, tyle że ona zrobiła to sto razy spokojniej.
      Westchnęła zrezygnowana, zapewne zastanawiając się, czy choć jedno z jej dzieci odziedziczyło po niej odrobinę rozwagi.
      Odpowiedź brzmi: Nie!
      Gdy naleśnik wylądował już na naczyniu, postanowiłam go czymś wzbogacić. Nie mogąc się zdecydować co lepsze: krem czekoladowy, dżem czy słodki twarożek, pomieszałam to wszystko i zawinęłam w rulonik, po czym zostało mi jedynie rozkoszować się nieziemskim smakiem naleśnika.
- Smacznego - powiedziała mama, stawiając przede mną kubek z parującą herbatą.
      Kiwnęłam głową z podziękowaniem.
      W naszym domu nie tolerowało się niechlujstwa, choć Wiktor czasem się buntował tej zasadzie; prostackiego zachowania, typu jedzenie z otwartą buzią czy siorbanie. W sumie, w przeważnie każdym domu panują takie podstawowe zasady, więc to nie jest dla nas nowość.
      Po zjedzeniu jeszcze dwóch takich naleśników i wypiciu pół kubka herbaty, spojrzałam na zegarek, po czym zerwałam się z krzesła, odstawiając do zlewu talerzyk.
- Dziękuję - krzyknęłam, wbiegając po schodach na górę. Jak zwykle zdenerwowana tym, że mogę nie zdążyć na czas, gwałtownie otworzyłam drzwi swojej szafy. Przeglądałam ubrania w pośpiechu, kreując sobie w myślach strój.
       Po paru przymiarkach i zmianach decyzji, postanowiłam nałożyć szare spodenki, rażąco złotą bluzkę i fioletowy sweterek. Zbiegłam na dół z torbą w ręce, lecz gdy miałam zakładać buty, zorientowałam się, że nie założyłam skarpetek.
        I takim właśnie sposobem, poślizgnęłam się na jednym stopniu, zbijając sobie stopę i kolano.
        Będzie siniak - pomyślałam ledwo wchodząc do pokoju, gdy nałożyłam już skarpetki, ponownie zbiegłam (tym razem z większą ostrożnością) na dół.
- Mamo! - krzyknęłam, wbiegając do kuchni. - Dałabyś mi trochę kasy?
- Gdzieś się wybierasz? - zdziwiła się, widząc mnie zdyszaną.
- Tak. Umówiłam się z dziewczynami na zakupy. Tak więc?
     Kamila - bo tak miała na imię moja rodzicielka spojrzała na mnie przenikliwym wzrokiem, chcąc się upewnić, że nie kłamię.
- Na wieszaku wisi moja torebka - powiedziała i wróciła do przygotowywania śniadania dla reszty, nadal śpiących domowników.
      Po przetrząśnięciu całej torebki w trybie expres, w końcu wyciągnęłam skórzany, podłużny portfel. Wyjęłam z jednej z większych kieszeni dwa zielone papierki z wizerunkiem naszego Władzia.
- Biorę dwie stówy! - krzyknęłam i rzuciłam portfel w stronę torebki. Nie wiem czy zdołałam trafić i umieścić go w bezpiecznym wnętrzu, czy też nieposłuszny, wpadł pod szafkę - Byłam zajęta nakładaniem fioletowych trampek z CCC.
      Nie lubię markowych ciuchów, bo niby dlaczego miałabym je lubić? Dla znaczka? Hahaha. Nie należę do tej warstwy społecznej, która ocenia innych ludzi po markowych ubraniach, a jeśli ich nie noszą, to obrzuca ich niemiłymi epitetami.
Dla mnie były to zwykłe znaczki, za które płaci się 300 zł. jak i nie więcej. Dla zwiększenia popularności? A może, kupuję się je tylko dlatego, żeby ludzie na mieście szeptali do siebie: ,,patrz jakie ma fajne VANSY!" albo ,,widziałaś jej torebkę CHANEL?".
      Około 11:30 wysiadłam na głównym przystanku. Cudem udało mi się wyrobić na ten autobus, zważywszy na to, że na moim osiedlu jeździ tylko jeden i musiałabym czekać na kolejny  godzinę.
      Dziewczyn jeszcze nie było, a ponieważ nie miałam co robić, usiadłam na ławce i zajęłam się obserwowaniem przechodzących obok ludzi.
     Minęła mnie niewysoka staruszka w śmiesznej czerwonej sukience, obładowana toną reklamówek. Miała zawziętą minę. Zaraz za nią szło dwóch wygłupiających się chłopaków. Na ich twarzach gościły wielkie uśmiechy, a przechodząc zaszczycili mnie krótkim spojrzeniem.
Z przeciwnej strony szła wystrojona kobieta, w obcisłej, beżowej sukience i krwawych osiemnastocentymetrowych szpilkach, wywołujących u mnie niemałe zdziwienie.
     JAK ONA SIĘ NA NICH UTRZYMUJE?!
     Po drugiej strony ulicy zauważyłam uśmiechnięte i zmierzające w moją stronę dziewczyny. Były ubranie normalnie: w krótkie, dżinsowe spodenki, i kolorowe bokserki. Ilona miała białą w chabrowe wzory, a Monika szarą z zielonymi akcentami.
    Gdy mnie zauważyły, uśmiechnęły się promiennie, co oczywiście odwzajemniłam. Monika odwróciła się i szepnęła coś do wysokiego blondyna idącego między nimi.Chłopak zmarszczył brwi rozglądając się dookoła. Ilona wskazała na mnie ręką.
     Zapowiada się fajny dzień...

________
Rozdział wydaje się być dłuższy ^^
Wybaczcie, ale w ostatniej chwili zmieniłam zdanie co do zakończenia rozdziału :D Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Niecierpliwie czekam na waszą opinię.
Pozdrawiam wszystkich czytających :)

15 komentarzy:

  1. Czeeeeść :D Uwielbiam być pierwszym komentatorem :D A więc tak: (pamiętaj, nie zaczyna się tak nigdy zdania!) ZNOWU POŁKNĘŁAM TEN ROZDZIAŁ. Nie wiem, jak Ty to robisz dziewczyno, ale ta historia już mnie tak wciągnęła, że czekam na kolejny post, jak na odcinek ulubionego serialu;d Urocza scena z Wiktorem- choć momentami wydawało mi się, że główna bohaterka rozmawia ze swoim chłopakiem, a nie z bratem;d No i znowu tak urwałaś, ajaj! Rozdział długi, ale nie wyjaśnił KIM ON JEST?! Ten chłopak, który nieoczekiwanie pojawia się w ostatnich linijkach? Czyżby to był ten sąsiad znajomych Wiktora..? Po co pytam, dowiem się w następnym rozdziale, prawda? ;d Znowu wyszedł chaotyczny komentarz, ale jestem zachwycona na tyle, że nie wiem, co zacząć chwalić najpierw;d Pozdrawiam, www.second-start.blog.pl!

    OdpowiedzUsuń
  2. I trzymam za słowo, że rozdziały w wakacje będą częstsze! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Postaram się ^^
    Serdecznie dziękuję, za te naprawdę podbudowujące słowa. Dzięki takim komentarzom, każda autorka ma jeszcze więcej zapału i pasji, by kontynuować swoje opowiadanie - w tym także i ja :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah super, nie wiem czy to normalne, ae bardzo spodobał mi się ten Wiktor, zawsze się przywiązuje do bohaterów, ale nie ważne. W każdym razie tak jak @CzarnyKapturek też miałam takie wrażenie, tyle, że ją pocałuje, ale nie ważne. W każdym razie czekam na cd. To tak wciąga, że masakra! Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam wszystkie rozdziały za jednym zamachem i jestem pod wrażenia, twojego talentu. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Jesteś świetną mogę już powiedzieć pisarką ;). Pozdrawiam i jeśli chcesz wpadnij do mnie. (tylko ja nie posiadam takiego talentu jak ty. :) ).
    http://forever16.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem pod wrażeniem! Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Bardzo mi się spodobało.
    Pozdrawiam i zapraszam na moje blogi: 200-po-wstriecznoj.bloog.pl ; happy-smiles.bloog.pl ; things-inside.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę przyznać, że nie lubiłam Wiktora, ale teraz jakoś mnie do siebie przekonał.
    Wiem, że piszę to pod każdym rozdziałem, ale naprawdę uwielbiam Twój styl i muszę pochwalić go po raz kolejny. Mam wrażenie, że piszesz z łatwością, bo słowa tak ze sobą współgrają. Podziwiam Cię za to, ja tak nie potrafię.
    Mam małą uwagę - powinnaś napisać 18 centymetrowych, a nie 18 cm, ale to taki szczegół.
    Dodatkowe punkty za dłuższy rozdział.

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nową notkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałam mile zaskoczona akcja opowiadania. Obyś pisała dalej bo jesteś najlepsza!!!!!!!!!! KOCHAM CIE I TO CO PISZESZ!! :D a teraz dawaj czwarty rozdział ;p
    ps.: skontaktuj się ze mną w jakiś dziwny sposób to porozmawiamy na temat naszej kochanej Lidii ;*

    pozdrawiam Miśka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za te miłe słowa. Już, już kończę pisać xd Może być mentalnie? <3

      Usuń
    2. może być, ale to musi być coś wyjątkowego ;) a nie tak jak ostatnio ;p

      Usuń
  9. Droga Bezbarwna,

    Rozdział na szóstkę z plusem.
    Początek bardzo taki spokojny, taki melancholijny. Scena rozmowy Lidii z bratem... Genialna! Miałam wrażenie, że między rodzeństwem zapanowało dziwne napięcie i może to głupie, ale miałam przez ułamek sekundy dziwne wrażenie, że to opowiadanie z wątkiem kazidrodczym ;p

    Fajnie, że Lidia potrafi rozmawiać z bratem, ze potrafi zwierzyć mu się ze wszystkich obaw, a chłopak zawsze służy radą.

    Wyobrażam sobie co Lidia musi przeżywać przed pójściem do nowej szkoły. Nowe miejsce, nowi ludzie... To nigdy nie jest łatwe. Nie wiadomo czy cię zaakaceptują. Fajnie że zna już Monikę i Ilonę, dziewczyny wydają się w porządku.

    No i jestem zaintrygowana tym chłopakiem na końcu tekstu. Ja chcę romansu! :D

    Mam jedno drobne zastrzeżenie do tekstu. Mianowicie chodzi mi o zdanie "...wydobywała się ta zniewalająca z nóg woń." - Coś nie może nas "zniewolić z nóg" :D Może ewentualnie nas "zwalić z nóg". Powinnaś napisać "zniewalająca woń" albo "zwalająca z nóg woń". Tyle :)

    Zapraszam serdecznie do mnie na nowy rozdział, 8 "Odrobiny szaleństwa"

    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam, witam.

    Najpierw chciałabym przeprosić za długą nieobecność na Twoim blogu. No wiadomo, brak czasu.

    Rozdział bardzo fajny i trochę zaskakujący. Nie spodziewałam się takich rozmów pomiędzy Tym rodzeństwem. Po poprzednich rozdziałach, odniosłam wrażenie, że trudno jest mi się ze sobą dogadać i Lidia nie może liczyć na wsparcie ze strony brata. A tu proszę jakie zaskoczenie! Trochę zmieniałam zdanie, co do Wiktora i to na bardzo pozytywne.

    Mi się wydaje, czy końcówka tego rozdziału zapowiada początek jakiegoś romansu? No zobaczymy, czy rzeczywiście ten dzień w Twojej historii, okaże się dla Lidii taki fajny. No i jeszcze niedługo rozpocznie się szkoła i nie wiem czego mogę się spodziewać w tym miejscu.

    Pozdrawiam i już wysyłam na Twoją pocztę ten felieton.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jest w sam raz. Na pewno będę czytała dalej. Moze uda mi się przeczytac jeszcze jeden dzisiaj, ale troche pózniej A teraz co do rozdziału. Cóż bohaterka jest Śpiochem - tak jak ja! Co jest dla niej plusem. A możesz mi wyjaśnic skad się u niej wzieły takie głupie myśli, ze nie pasuje do miasta i ze mamie byłoby lepiej bez nich? Wydawało mi sie do tej pory, że dziewczyna nie jest z tych, co mają o sobie takue mysli.
    Rozdział nie jest krótki.
    Pozdrawiam Irma
    P.S. Dzieki za komentarz u mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest juz// druga cześc 2 d\rozdziału "Empatki". zapraszam!!

      Usuń
  12. W tym rozdziale było mniej opisów. Lekko mi się go czytało. Z pozoru mamy tu prostą historię, o zwykłej dziewczynie, ze zwykłego miasta. Niby nic nadzwyczajnego się nie dzieje... Ot szare życie. Mimo wszystko napisane ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń